| Murtagh: idziesz w kierunku z którego, jak ci siÄ™ zdaje, dobiegÅ‚y ostatnie dwa piski. Zbliżasz siÄ™ do pÅ‚ynÄ…cego powoli fioletowego kÅ‚Ä™bu mgÅ‚y, ale zdaje ci siÄ™, że on zÅ‚oÅ›liwie oddala siÄ™ od ciebie. JesteÅ› coraz bardziej poirytowany owym faktem, do tego zaczynasz czuć siÄ™ nieswojo doskonale wiedzÄ…c, że twoi towarzysze zostajÄ… tam, w tyle, coraz dalej i dalej od ciebie. Rzucasz krótkie spojrzenie za siebie, by upewnić siÄ™, czy nadal tam sÄ…. SÄ…, przypatrujÄ… ci siÄ™ w skupieniu. Jeszcze sÄ… blisko, jeszcze wyraźnie ich widzisz... widzisz.... co do...?!!!! Zatrzymujesz siÄ™ raptownie, gdy naraz mgÅ‚a gwaÅ‚townie przybliża siÄ™ ku tobie, i nie jest już mgÅ‚Ä…, a chmurÄ… drobniutkich fioletowych ziaren. Ziarenka zaczynajÄ… wirować, zbijać siÄ™ w gÄ™stszÄ… masÄ™ i kilka metrów od ciebie wyÅ‚ania siÄ™ z nich ksztaÅ‚t coraz bardziej przybierajÄ…cy na formie. W mgnieniu oka tworzy siÄ™ z nich stworzenie wielkoÅ›ci dzika, które też dzika przypomina pokrojem ciaÅ‚a. Zamiast ryja z kÅ‚ami ma jednak potężny dziób, a zamiast racic Å‚apy z niewiarogodnie dÅ‚ugimi, prostymi pazurami – jak to coÅ› może w ogóle chodzić...?! – przechodzi ci bÅ‚yskawicznie przez myÅ›l. Zwierz wyglÄ…da jakby straciÅ‚ mnóstwo sierÅ›ci – miejscami jest zupeÅ‚nie goÅ‚y czy wrÄ™cz odarty ze skóry. Na grzbiecie stwora krÄ™gosÅ‚up przebija przez skórÄ™, a z niego wychodzi rzÄ…d krótkich haczykowatych tworów, sterczÄ…cych pionowo w górÄ™. Krótki ogon, podobny do koÅ„skiego, niespokojnie uderza o chude boki stwora i wystajÄ…ce wyraźnie żebra, z których część jest widoczna na zewnÄ…trz – ale nawet te żebra sÄ… czarne, czarne jak caÅ‚a ta pokraczna istota. MaÅ‚a gÅ‚owa, z niewielkimi dziurkami w czaszce zamiast uszu, i... oczy, zielone, bÅ‚yszczÄ…ce... to ma z szesnaÅ›cie malutkich oczu...! – naliczyÅ‚eÅ› naprÄ™dce. Stwór stoi w miejscu, odkÄ…d jÄ™knÄ…Å‚eÅ› gdy go ujrzaÅ‚eÅ›, trwa niemal nieruchomo. Jedynie powoli porusza gÅ‚owÄ… osadzonÄ… na krótkiej szyi, rozglÄ…da siÄ™ na prawo, na lewo... JesteÅ› tak sparaliżowany, że nie możesz nawet drgnąć kiedy spojrzenie jego lÅ›niÄ…cych Å›lepiów kieruje siÄ™ prosto na ciebie. Serce staje ci w gardle, gdy naraz z niedowierzaniem odkrywasz, że dziwna istota omija ciÄ™ wzrokiem i nadal niespokojnie siÄ™ rozglÄ…da. ZupeÅ‚nie jakby ciÄ™ nie widziaÅ‚a. Czy raczej nie mogÅ‚a dostrzec poÅ›ród fioletowej mgÅ‚y. Otoczenie nadal szepta, szmera, chichocze; niespokojne dudnienie twojego serca ginie w chaosie dźwiÄ™ków i najwyraźniej jest nie do wychwycenia dla niezbyt czuÅ‚ych uszu. Waldorff: krew niemal krzepnie ci w żyÅ‚ach, gdy widzisz dziwnÄ… istotÄ™ która niby znikÄ…d pojawiÅ‚a siÄ™ przy Murtaghu. Przypominasz sobie, że widziaÅ‚eÅ› coÅ› podobnego, na Å‚amach jednej z ksiÄ…g; to byÅ‚ bezcenny egzemplarz, ale nie ten, z którym miaÅ‚eÅ› pewnÄ… niemiÅ‚Ä… przygodÄ™... PamiÄ™tasz niewyraźny malunek istoty z dziobem i wieloma maÅ‚ymi, zielonymi oczami. IlustracjÄ™ stworzyÅ‚ pewien artysta, na podstawie nielicznych zeznaÅ„ Å›wiadków. Jak podawaÅ‚a ksiÄ™ga, istoty te widywano w miejscach, gdzie ktoÅ› popeÅ‚niÅ‚ samobójstwo. Wedle tekstów stworzenia te zjadaÅ‚y zwÅ‚oki i strawiwszy je natychmiast, wypluwaÅ‚y krew samobójcy, która nigdy nie wsiÄ…kaÅ‚a w glebÄ™ i zawsze oznaczaÅ‚a miejsce Å›mierci czerwonÄ… plamÄ…. Bartolini: Za pierwszym razem gdy chcesz uderzyć sztyletem w podÅ‚oże, ostrze nie napotyka żadnego oporu. JesteÅ› tym zszokowany i tak wÅ›ciekÅ‚y, że ponownie uderzasz ostrzem ze zdwojonÄ… siÅ‚Ä…. Tym razem ostrzem trafia na niewidzialny grunt i od uderzenia rozlega siÄ™ metaliczny huk. Stworzenie które pojawiÅ‚o siÄ™ obok Murtagha natychmiast odwraca gÅ‚owÄ™ w kierunku Bartoliniego i z zajadÅ‚ym skrzeczÄ…cym piskiem rusza ku niemu szybkim krokiem, czajÄ…c siÄ™ do skoku. Mija elfiego maga, niemal ocierajÄ…c sie o niego wystajÄ…cymi żebrami. Zielone Å›lepka wpatrujÄ… siÄ™ centralnie w Bartolinego i jest jasne, że go widzÄ…. |