WÄ…tek: Tacy jak ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2006, 14:06   #15
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Murtagh: idziesz w kierunku z którego, jak ci siÄ™ zdaje, dobiegÅ‚y ostatnie dwa piski. Zbliżasz siÄ™ do pÅ‚ynÄ…cego powoli fioletowego kÅ‚Ä™bu mgÅ‚y, ale zdaje ci siÄ™, że on zÅ‚oÅ›liwie oddala siÄ™ od ciebie. JesteÅ› coraz bardziej poirytowany owym faktem, do tego zaczynasz czuć siÄ™ nieswojo doskonale wiedzÄ…c, że twoi towarzysze zostajÄ… tam, w tyle, coraz dalej i dalej od ciebie. Rzucasz krótkie spojrzenie za siebie, by upewnić siÄ™, czy nadal tam sÄ…. SÄ…, przypatrujÄ… ci siÄ™ w skupieniu. Jeszcze sÄ… blisko, jeszcze wyraźnie ich widzisz... widzisz.... co do...?!!!! Zatrzymujesz siÄ™ raptownie, gdy naraz mgÅ‚a gwaÅ‚townie przybliża siÄ™ ku tobie, i nie jest już mgÅ‚Ä…, a chmurÄ… drobniutkich fioletowych ziaren. Ziarenka zaczynajÄ… wirować, zbijać siÄ™ w gÄ™stszÄ… masÄ™ i kilka metrów od ciebie wyÅ‚ania siÄ™ z nich ksztaÅ‚t coraz bardziej przybierajÄ…cy na formie. W mgnieniu oka tworzy siÄ™ z nich stworzenie wielkoÅ›ci dzika, które też dzika przypomina pokrojem ciaÅ‚a. Zamiast ryja z kÅ‚ami ma jednak potężny dziób, a zamiast racic Å‚apy z niewiarogodnie dÅ‚ugimi, prostymi pazurami – jak to coÅ› może w ogóle chodzić...?! – przechodzi ci bÅ‚yskawicznie przez myÅ›l. Zwierz wyglÄ…da jakby straciÅ‚ mnóstwo sierÅ›ci – miejscami jest zupeÅ‚nie goÅ‚y czy wrÄ™cz odarty ze skóry. Na grzbiecie stwora krÄ™gosÅ‚up przebija przez skórÄ™, a z niego wychodzi rzÄ…d krótkich haczykowatych tworów, sterczÄ…cych pionowo w górÄ™. Krótki ogon, podobny do koÅ„skiego, niespokojnie uderza o chude boki stwora i wystajÄ…ce wyraźnie żebra, z których część jest widoczna na zewnÄ…trz – ale nawet te żebra sÄ… czarne, czarne jak caÅ‚a ta pokraczna istota. MaÅ‚a gÅ‚owa, z niewielkimi dziurkami w czaszce zamiast uszu, i... oczy, zielone, bÅ‚yszczÄ…ce... to ma z szesnaÅ›cie malutkich oczu...! – naliczyÅ‚eÅ› naprÄ™dce. Stwór stoi w miejscu, odkÄ…d jÄ™knÄ…Å‚eÅ› gdy go ujrzaÅ‚eÅ›, trwa niemal nieruchomo. Jedynie powoli porusza gÅ‚owÄ… osadzonÄ… na krótkiej szyi, rozglÄ…da siÄ™ na prawo, na lewo... JesteÅ› tak sparaliżowany, że nie możesz nawet drgnąć kiedy spojrzenie jego lÅ›niÄ…cych Å›lepiów kieruje siÄ™ prosto na ciebie. Serce staje ci w gardle, gdy naraz z niedowierzaniem odkrywasz, że dziwna istota omija ciÄ™ wzrokiem i nadal niespokojnie siÄ™ rozglÄ…da. ZupeÅ‚nie jakby ciÄ™ nie widziaÅ‚a. Czy raczej nie mogÅ‚a dostrzec poÅ›ród fioletowej mgÅ‚y. Otoczenie nadal szepta, szmera, chichocze; niespokojne dudnienie twojego serca ginie w chaosie dźwiÄ™ków i najwyraźniej jest nie do wychwycenia dla niezbyt czuÅ‚ych uszu.

Waldorff: krew niemal krzepnie ci w żyłach, gdy widzisz dziwną istotę która niby znikąd pojawiła się przy Murtaghu. Przypominasz sobie, że widziałeś coś podobnego, na łamach jednej z ksiąg; to był bezcenny egzemplarz, ale nie ten, z którym miałeś pewną niemiłą przygodę... Pamiętasz niewyraźny malunek istoty z dziobem i wieloma małymi, zielonymi oczami. Ilustrację stworzył pewien artysta, na podstawie nielicznych zeznań świadków. Jak podawała księga, istoty te widywano w miejscach, gdzie ktoś popełnił samobójstwo. Wedle tekstów stworzenia te zjadały zwłoki i strawiwszy je natychmiast, wypluwały krew samobójcy, która nigdy nie wsiąkała w glebę i zawsze oznaczała miejsce śmierci czerwoną plamą.

Bartolini: Za pierwszym razem gdy chcesz uderzyć sztyletem w podłoże, ostrze nie napotyka żadnego oporu. Jesteś tym zszokowany i tak wściekły, że ponownie uderzasz ostrzem ze zdwojoną siłą. Tym razem ostrzem trafia na niewidzialny grunt i od uderzenia rozlega się metaliczny huk.

Stworzenie które pojawiło się obok Murtagha natychmiast odwraca głowę w kierunku Bartoliniego i z zajadłym skrzeczącym piskiem rusza ku niemu szybkim krokiem, czając się do skoku. Mija elfiego maga, niemal ocierając sie o niego wystającymi żebrami. Zielone ślepka wpatrują się centralnie w Bartolinego i jest jasne, że go widzą.
 
Almena jest offline