Murtagh widząc dziwnego stwora już miał z wrzaskiem rzucic się do ucieczki, lecz dostrzegł, że stwór go nie widzi i zmierza w kierunku Bartoliniego, który zawzięcie kłuje powietrze sztyletem. Stwór coraz bardziej zbliżał się do jego nowego kolegi, który zdawał się nie widzec niebezpieczęństwa. Kiedy Murtagh zamierzał ostrzec Bartoliniego, on dostrzegł maszkarę i wołając o pomoc rzucił się do ucieczki. Alchemik niewiele myśląc zaczął się skradac w kierunku bestii. W jednej ręce trzymał sztylet, a w drugiej dziwny proszek. Kiedy stwór był już w zasięgu jego dłoni, Murtagh pchnął go w nogę, czym zwrócił na sieie uwagę. Gdy stwór się odwrócił, sypnął mu w twarz owym proszkiem i zawołał do swych toważyszy: - To go powinno na chwilę oślepic, wykożystajmy ten czas!!! - . |