x Kiedy bartolini krzyknął rozpaczliwie „POMOCY!”, bestia przystanęła na moment i zachęcona, już miała rzucić się do szarży na swą ofiarę, gdy znienacka Murtagh wbił sztylet w jej nogę. Pokraczna istota zaskomlała, zaskoczona zupełnie, i odwróciła się natychmiast. Potężny dziób z hukiem trzasnął tuż obok ramienia Murtagha, chybił jednak. Elf z kolei celnie sypnął proszkiem w ślepia potwora. Bestia zapiszczała, potrząsając łbem; w odpowiedzi na jej pisk z mroku dobiegł drugi, podobny, i z kłębów mgły wyłoniła się kolejna istota, identyczna jak ta pierwsza. „...wykorzystajmy ten czas!!! – krzyknął elf, ale w tej chwili właśnie Bartolini wyciągnął dłonie przed siebie, pustka przed nim zafalowała i fala energii pomknęła ku oślepionej bestii i elfowi. Fala telekinezy trafiła w zad stwora odwróconego głową ku Murtaghowi, i pchnęła zdumione zwierzę na jeszcze bardziej zdumionego elfa. Zszokowany Murtagh ocknął się po paru sekundach, przygnieciony sporym ciężarem cielska bestii, mając tuż nad sobą jej łeb i wielki dziób. Wszystkie zielone ślepia mrugały obsypane proszkiem i najwyraźniej wciąż niewidome. Drugie stworzenie, wyłaniające się dopiero z mgły, spoglądało na swego krewniaka i elfa próbującego wygrzebać się spod wielkiego cielska. x |