Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2012, 13:53   #6
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
~To miasto to syf, idealnie.~ Taka była jej pierwsza myśl po przybyciu do Narwell. Rzeczywiście było ono doskonałym miejscem na zniknięcie z oczu paru osobom i poukładanie sobie w głowie co właściwie się z nią działo. Część wydarzeń była jasna i logicznie powiązana, ale ostatnie zdarzenia błąkały się jej we łbie bez ładu i składu. Było to wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie. Na szczęście szybko znalazła zajęcie. Hirraz pół człowiek-pół wieprz w którego przybytku, szumnie zwanym „Gospodą pod dzikiem”, a popularnie nazywaną przez wszystkich „Ryjem” nocowała od pierwszej nocy w mieście dał jej znać, że pewien gospodarz w lepszej dzielnicy szuka ludzi do pilnowania swojego interesu. „Jak taki tępy że interes gubi to raczej niańkę nie ochronę powinien wynająć.” Było jej pierwszą odpowiedzią, ale koniec końców ruszyła kształtny zadek i zaproponowała swoje usługi w zakresie ochrony. Nie była do końca tym kogo się spodziewano. Śliczna buzia, średniego wzrostu, około dwudziestki, blondynka o apetycznej figurze, bardziej pasowała na kelnerkę albo dziwkę niż kogoś do robienia krzywdy, wyglądała jakoś tak niepoważnie w skórzanej zbroi z nożami do rzucania, mieczem i krótkim łukiem. A jednak jakoś tak Albrechtowi nie było do śmiechu gdy patrzył w te zimne oczy, mimo, że taki jasny brąz nie kojarzył się z lodem, już raczej z czymś miłym i ciepłym, no nie? Więc dlaczego ciarki mu biegły po plecach jakby patrzył w oczy kobry albo innego jadowitego węża? Zatrudnił ją, nawet nie musiała nikomu dawać w zęby. Potem dowiedziała się, że jedna z kelnerek opowiedziała o tym jak Kerin pocięła kilku alfonsów zajmujących się agresywną „rekrutacją”, widać potrafiła dziewczyna opowiadać. Choć nieco ją zmartwiło, że tak łatwo dało się ją poznać, może powinna zmienić fryzurę?

Leżała sobie całkiem zadowolona na krokwi nudząc się jak reszta, kiedy więc do pokoju wpadły te ofiary krzycząc o napadzie mało nie zleciała ze śmiechu. Zastanawiała się przez chwilkę czy nie pozwolić innym na zabawę ale patrząc na ich poczynania zdecydowała że musi się wtrącić. Zeskoczyła z belki wyciągając krótki miecz i walnęła nim w potylicę najbliższego „bandytę”. Biedactwo, nawet nie zauważył co się stało, ona zaś upewniła się, że tak zostanie kopniakiem, który posłała w jego skroń. Odgięła głowę nieprzytomnego do tyłu ipodkładając swoje ostrze pod szyję ofiary krzyknęła do Albrechta.
-Szef woli przepytać, czy od razu do piachu?-Było jej wszystko jedno, choć trochę jej było żal tych dziewczyn co miały posprzątać ten bajzel.
 
Rudzielec jest offline