x Murtagh jęczy i sapie, przygwożdżony cielskiem; jako że jest elfem raczej szczupłej budowy i ze zwinnością u niego nienajgorzej, póki co zdołał uniknąć zarówno spotkania z dziobem jak i pazurami bestii. Znienacka elf zauważa że tuż obok stoi Waldorff, zamachnięty swoim potężnym bojowym młotem. Krasnoludzki kapłan przejawia niespodziewanie niezrównaną wolę walki i kipi z niego tak wielka wściekłość, że w elfa wstępuje wielka nadzieja; śledzi wzrokiem ruch pokaźnego topora, z entuzjazmem powtarzając w myślach: trafi, trafi w sam łeb...! W istocie, obuch topora trzasnął stwora w łeb, aż chrupnęło. Bestia odrzucona siłą ciosu, pada na bok obok leżącego na plecach Mutargha, kwiląc i przebierając w szoku łapami. Jej dziób jest wyraźnie pęknięty i wyszczerbiony.
Druga z mrocznych istot z wrogim sykiem zbliża się ku elfowi, krasnoludowi i skomlącej bestii. x |