Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2012, 22:38   #31
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Historia była interesująca, mimo że dość skrótowa. Wszystkie niedopowiedzenia tylko dodawały smaczku a oczy Dona ślizgały się bardziej po otoczeniu niż po samym mówiącym. Przyglądał się ozdobom i powoli wracającym do siebie ludziom i innym stworzeniom. Drink powoli zaczynał szumieć mu w głowie więc powitał koniec opowieści i zaprowadzenie do kwater niemalże z radością.

Następnego dnia załatwił swoje sprawy w Zdechłym Szczurze. Nie było tego dużo, po prostu przedstawił wszystkich przed faktami i zabrał resztkę swojego bardzo skromnego dobytku. Miał jeszcze sporo czasu do wieczora. Zamiast jednak szwendać się po mieście, wrócił do Goblina, trzeba było poznać dokładne rozmieszczenie pomieszczeń, wrażliwe i strategiczne punkty. Miejsca gdzie jakaś rozróba mogła wywołać większe zniszczenia niż te, które były wliczone w normalne prowadzenie lokalu.

Przed wieczorem udało mu się złapać jeszcze kilka godzin snu i jakiś obiad. Teraz zaczynała się trudniejsza część, trzeba było zarobić na obiecane złoto. Ze składziku kasyna wypożyczył solidną łamigłówkę. Sztyletami czy tasakiem co prawda zwykle lepiej mu się operowało, ale nie o to przecież chodziło. Mimo dość wybuchowego otwarcia i niewątpliwej zachęty dla ludzi szukających guza, goście liczyli na to że nawet jeśli przeholują, to skończą co najwyżej z solidnym guzem. Trupy były niezdrowe dla biznesu, a skoro teraz pracował dla Saula... wypadało się o to zatroszczyć.

Na widok grubaski z poprzedniego wieczoru żółć nieco podeszła mu do gardła, ale szybko wziął się w garść. Trzeba się było zachowywać profesjonalnie. Jego uwagę zresztą szybko przykuła grupka siedząca przy Ghulletce. Ruszył w tamtym kierunku z pałką za pasem, czasem dawało się co nieco rozwiązać dyplomacją, ale nos mu podpowiadał że to nie była jedna z tych okazji.
- Dobry wieczór panom, może skusicie się na łyk świeżego, nadmorskiego powietrza. Nasz kochany ghul każdemu potrafi podnieść ciśnienie. - mówił na tyle głośno żeby czwórka słyszała go bez problemu, stojąc jednocześnie na tyle daleko, że dałby radę wyciągnąć pałkę i zdzielić przynajmniej jednego z nich, zanim wstaną.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline