Więc coś w stylu:mięsko pokroić, zmielić, uwędzić/upiec/ugotować, i wcisnąć kita, że to jakaś bardziej dzika dziczyzna(opcja mielenia z włosami i skórą i podkarmić jakieś bezdomne koty czy coś). Kości na drzazgi młotkiem albo czymś takim i zakopać/wrzucić do wychodka. Skóra+futro (jeśli nie mielimy) zawinąć w kamień i też do wychodka/rzeki. -Tylko, że to się nie uda.
Nie mam pojęcia jak długo rozbiera się jedną tuszę z człowieka (ale wspominając me czasy dziewczęce na wsi, świnkę rozbiera się cały dzień co wymaga wprawy) ale mamy ich z pięć. Kuchnia i tak jest zajęta, no i pełno w niej oczu.
Dlatego proponuję dorwać jakichś idiotów (no przecie mają tu jakiś odpowiednik kiboli albo szalikowców) zabić a ciała malowniczo upozować na okoliczność pijanej jatki w zaułku.
Problem będzie z transportem. Ale na pewno znalazłby się jakiś wózek albo wóz. Ciała do worków, worki na wóz, szukamy klientów, zabijamy klientów, układamy ich wszystkich gdzieś z boczku. Problemem będą też szpicle, (na pewno ktoś zerka na gospodę ale mało prawdopodobne żeby nas śledzono, przy czym doradzam spot test w każdej turze) ale jeśli się postaramy damy rade upozorować dostawę, co może wystarczy, jesli nie, to będziemy improwizować