Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2012, 23:56   #1
Fenriz
 
Fenriz's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodze
[Al-Qadim] - Tajna przesyłka

W namiocie szejka Kaldhun bin Hanifa zebrała się grupa jego zaufanych poddanych. Przywódca Nawiedzonych Ziem miał dość ponurą minę. Ci, którzy go znali wiedzieli, że musi go dręczyć poważny problem. Szejk jednak był na tyle doświadczonym wojownikiem i przywódca, że gdy zabrał głos, nie było w nim słychać ani odrobiny zawahania, czy też niepewności. Jego głos był równie silny i mocny, jak zawsze.
- Przyjaciele, mój syn wybrał was, bo darzymy was wielkim szacunkiem i zaufaniem. To oraz wasze umiejętności sprawiają, że chciałbym powierzyć wam delikatną misję. Udacie się do wielkiego i wspaniałego miasta Huzuz, siedziby naszego czcigodnego kalifa. Chciałbym was prosić, abyście zawieźli przesyłkę do mojego przyjaciela Anwara binKamala al-Nasuda. Mój przyjaciel jest szanowanym i znanym kupcem w Huzuz, więc odnajdziecie go bez problemu. Jego sklep znajduje się tuż przy wielkim bazarze. Gdy tylko zapytacie o jego kram, każdy mieszkaniec Huzuz wskaże go wam. Gdybyście dotarli do miasta popołudniu lub wieczorem, to jego dom znajduje się na ulicy Al-Jambija. Odwiedzicie go i przekażecie mu list ode mnie oraz skromny podarek. To tylko tyle i aż tyle. Misję z pewnych względów o których nie zdradzić, wymagać będzie od was dyskrecji i ostrożności. Gdyby ktokolwiek pytał was w czasie drogi, dokąd zmierzacie, odpowiadajcie, że odbywacie pielgrzymkę do Huzuz, jak nakazuje tradycja i obowiązek Zakhary. Gdy tylko przekażecie list i podarunek i otrzymacie ewentualną odpowiedź wracajcie, jak najszybciej.
Szejk sięgnął po puchar który stał obok na niewielkim stoliku. Zwilżył usta winem i kontynuował przemowę.
- Mój syn Yazid, wyposaży was na drogę. Dostaniecie wielbłądy, jedzenie oraz pieniądze niezbędne w podróży. Gdybyście czegokolwiek potrzebowali, nie wstydźcie się prosić. Jeżeli tylko będzie to w mojej mocy, to dostaniecie to. To chyba wszystko - zakończył szejk i zamyślił się na chwilę.
- Niech Haku, Wspaniały Władca Pustynnego Wiatru, strzeże was i prowadzi w waszej podróży. Jedźcie i wracajcie, jak najszybciej przyjaciele.

Po wyjściu z namiotu szejka grupa udała się Yazidem do stajni, gdzie każdy wybrał sobie wierzchowca. Później odwiedzono spiżarnię i magazyny szejka, gdzie wybrano i przygotowano zapasy oraz sprzęt niezbędny w podróży.


Opuszczając oazę Al-Jandal, siedzibę rodu Hanif, słudzy szejka czuli niepokój. Misja, którą powierzył przywódca Nawiedzonych Ziem na pewno kryła drugie dno. Zafrasowana mina szejka świadczyła o tym wyraźnie. Także prośba o zachowanie tajemnicy była dziwna i zastanawiająca. Skoro szejka pragnie zachować w sekrecie odwiedziny swojego przyjaciela oznaczać to może, że albo ma coś do ukrycia albo że jemu lub przesyłce którą wiozą grozi jakieś niebezpieczeństwo.

Na szczęście bogowie byli dla nich łaskawi i pogoda dopisywała. Słońce przyjemnie grzało, a północny wiatr przynosił kojące ochłodzenie. Mimo to smutek po opuszczeniu zielonej oazy Al-Jandal gościł w sercach wszystkich uczestników wyprawy. Każdy mieszkaniec Zakhary kochał pustynię i jej niezmierzone, dzikie ostępy, ale każdy zdawał sobie także doskonale sprawę, jak niebezpieczna potrafi ona być. Nawet najkrótsza wyprawa mogła zakończyć się tragicznie, czy to przez burzę piaskową, czy to przez natknięcie się na jakieś dzikie bestie, czy potwory.

Szlak do Huzuz był dość często uczęszczany i bezpieczny, a cała podróż miała potrwać około czterech dni. O dziwo przez pierwsze dwa dni grupa nie spotkała nikogo na drodze prowadzącej do wspaniałej siedziby Wielkiego Kalifa. Dopiero około południa trzeciego dnia na horyzoncie dostrzeżono ludzkie sylwetki. O dziwo jednak nie byli to wędrowni kupcy, czy też pielgrzymi zmierzający do Wielkiego Meczetu. Kilku ludzi, których dostrzegli przebywali w dziwnych ruinach, które prawdopodobnie odsłonił wiatr i wyglądali, jak jacyś pustelnicy lub żebracy.
Ruiny które leżały zaledwie około pół mili od szlaku wyglądały na niedawno odsłonięte przez pustynny wiatr. Zbadanie ich i wypytanie przebywających tam ludzi wydawało się bardzo kuszące. Powstawało jednak pytanie, czy było to bezpieczne i czy nie stało w sprzeczności z wolą szejka.
 
Fenriz jest offline