ewentualna sesja strategiczna w czasach II wojny światowej wg nie ma sensu, bowiem myślę, iż gracze mieliby do czynienia ze zbyt dużym terytorium i zbyt wieloma aspektami gry do ogarnięcia. Proponuję najpierw zebrać chętnych i odegrać kilka-kilkanaście tur w jakimś wyimaginowanym świecie, w którym każdy gracz uzyskałby małą ziemię, każda z nich odznaczałaby się czymś szczególnym - surowcem, liczbą ludności czy strategicznym położeniem. Jeśli wypali, z tą ekipą mógłbyś wybrać się na głębsze wody i rozpocząć bardziej skomplikowany projekt. |