Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2012, 17:36   #22
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Anna zeszła na betonowy dach, z karabinem na plecach. Nie było komitetu powitalnego. Jak na razie. Lekko kuśtykała.

- Nie wiem czy nie powinienem tu zostać i przypilnować statku? Co ty na to? Co tu planujesz?

- To dobry pomysł. Potrzebujemy pieniędzy i paliwa, poza tym, potem, wypytam Niemiłego o ten Flex.

-To statek napędzany na neutronowe rdzenie energetyczne nie wiem czy takie się tu znajdą. Może być ciężko. Popytaj.

Anna kiwnęła głową

- Gdyby Niemiły zaczął się rzucać walnij go w łeb, ale sprawdzaj też co jakiś czas czy żyje. Dosyć mocno nim rzuciłam. Właśnie. Masz na stanie coś abyśmy pozostali w kontakcie? Mam wbudowane radio w pancerz, ale nie znam się na tym i nie wiem czy się połączę z myśliwcem.

-Daj to- powiedział i podszedł do niej. Poprzyciskał parę razy i ustawił dobrą częstotliwość.

-Teraz powinno działać księżniczko- uśmiechnął się lekko.

Powoli zaczynała lubić Rayma. Wydawało się, że będzie dla niej bardzo użyteczny.
- Sprawdźmy.
Włączyła radio i odczekała aż Raym wróci do środka.

- Słyszysz mnie? - zapytała nie podnosząc głosu

- Głośno i wyraźnie.

- Doskonale. Pozostańmy w kontakcie. Raporty sytuacyjne co jakiś kwadrans, aby nie wyszło, że wrócę i nagle się okaże, że z jakiegoś powodu aresztowali cię i zarekwirowali myśliwiec pięć godzin wcześniej.

-Ok- powiedział przez radio- Bez odbioru.

Dach nie miał nic, ciekawego, światła nakierowujące i jeden wielki reflektor. Drzwi do wnętrza stały otworem, nad progiem widniała czaszka z koroną.

Isztar wescthnęła i weszła do środka. Była lekko spięta. Nie lubiła działać oficjalnie, nawet z fałszywą tożsamością, najlepiej się czuła gdy nikt nie miał o niej pojęcia, ale cóż. Ciemne osikane schody prowadzące w dół. Poczęła schodzić, kilka pięter i znalazła się w długim ciemnym korytarzu. Świetlówki były tu zzużyte , kilka migotało nadając niepewnego charakteru. Czasem żałowała braku posiadania bionicznych oczu.

-Hej ty!- odezwał się głos. Błyskawicznie się obróciła. Wysoki mężczyzna w szmatowatych ubraniach z las pistoletem w ręce. Wyszedł zza metalowych drzwi.

-Przejdziesz się ze mną. Nie próbujcie sztuczek, Uroczysko nie lubi takich zagrywek.

Isztar kiwnęła głową i ruszyła za mężczyzną. Był całkiem przystojny , opalony przez suchy apokaliptyczny wiatr nad Octaviańskich wzgórz. Skierowali się do windy, metalowej siatki służącej do transportu. Wybrał piętro na kodowanych panelu.
- Macie tu rdzenie energetyczne? Potrzebujemy ich aby polecieć dalej.

- Jakie dokładnie?

Isztar włączyła radio
- Natasza do myśliwca. Zapytałam o te rdzenie i pytają mnie o jakie chodzi...

-Neutronowe rdzenie energetyczne z kolistym wejściem typu Salamander.

Isztar powtórzyła dokładnie. Nie znała się więc nie dodała nic od siebie i tylko czekała na odpowiedź.

-Spytamy się Starszego.

- Starszy to wasz inżynier?

Osadnik zmarszczył twarz.

-To nasz duchowy przywódca. Zbudował te wieże 45 lat temu tuż po wojnie ze swoich własnych środków. Kiedyś był znaczącym szlachcicem.

Isztar przytakneła z uznaniem
- Wielki człowiek. Dziś niewielu by się przejęło losem zwykłych ludzi. Macie tu jakąś zbrojownię, czy magazyn bym mogła złożyć broń? Trochę się pospieszyłam biorąc ją. Wciąż jestem roztrzęsiona po zniszczeniu Słodkiej Wolności, ale teraz dochodzę do wniosku, że paradowanie z nią jest nietaktowne.

-Po prostu mi ją oddaj- wyjął dłoń a ona oddała mu broń. Dojechali na odpowiednie piętro i wyszli na kolejny korytarz, pełno było w nim kolorowych flag i kotard. Na ścianach znajdowało się kwieciste graffitii. Było tu więcej ludzi, kobiety z dziecmi nieufnie spoglądały na nowo przybyłą. Weszli na most łączący dwa budynki. Jakieś dzieciaki pluły w dół. Wiatr targał jej włosy. Tym razem wjechali na ostatnie piętro. Już z mostu widziała długą podłóżną szybę, miejsce kwatery Starszego. Przed ozdobnymi wrotami stał jeden barczysty strażnik, ten który ją prowadził został przed drzwiami. Weszła do sporego i wysokiego pomieszczenia okrytego kocami i arrasami przedstawiającymi sceny z budowy i życia Uroczyska. Było nawet wyszyste bombardowianie Tau. Na kozetce z czerwonej skóry leżał drobny mężczyzna podchodzący pod zawansowaną starość. Posiadał bioniczne oko, drugie z trudem dowidziało. Było kilka popiersi jakich znanych osobistości Decimusa.

-Witam w skromnych progach. Co sprowadza cię do naszej spokojnej osady? Mam nadzieję ,że przybywasz w pokojowych zamiarach.

Barczysty przyboczny zmierzył ją wzrokiem.

- Nazywam się Natasza Kallysky. Byłam oficerem pokładowym na Słodkiej Wolności póki nie ewakuowaliśmy się. Jesteśmy tylko we dwójkę, a jak widać, oddałam mój karabin i pistolet, więc nawet gdybyśmy chcieli nie jesteśmy w stanie wam zaszkodzić. Przybyliśmy tu całkowicie w pokojowych zamiarach i z bardzo luźnym planem. Może zostaniemy dłużej, ale, za priorytet uważamy wyhandlowanie rdzeni neutronowych i odrobiny świeżego jedzenia.

-A więc uwolniliście się od służby na statku, że tak powiem. Smutne stracić tak wielu towarzyszy. Jednak nie popieram tego co robiliście- mlasnął językiem- to naprawdę parszywe zadanie. Łapać niewinnych ludzi... będziecie musieli ukazać swą użyteczność. Wierze , że nie braliście osobiście udziału w tych zbrodniach. Tak... tak... Banda łupieżców-nomadów kręci się po okolicach, zdziczeli ludzie, ża tak powiem. Dostaniecie potrzebne wam rzeczy jeśli upolujecie tych drani. Wasz statek jeszcze ma trochę sił prawda?

Isztar kiwnęła głową.

-To dobrze. Jeżdżą na motorach, mieszkają w jaskinii, wyrżnijcie ich doszczętnie. Ich przywódca... niech pocierpi. Pozdrówcie go odemnie.

- Tooo... uczciwe warunki - stwierdziła Anna, po kilku sekundach zastanowienia - Podajcie dokładniejsze koordynaty a zajmiemy się tym.

-Oto one - odparł starzec i podał mały holoprojektor w ręce jednego z przybocznych- Zajmiecie się nimi wszak my brzydzimy się przemocą- wstał i podszedł do jednego z wazonów zrywając błękitne kwiaty. Podszedł i podał je Annie.

-To na szczęście.

Isztar skinęła głową w podziękowaniu

- Jutro rano powinniśmy być spowrotem.

-Doskonale- powiedział Starszy i niewerbalnie nakazał jej opuścić pokój.

Anna pochyliła głowę w szacunku, którego nie czuła, ale dbanie o dobre kontakty to wcale nie zgorsza taktyka i wyszła.
 
Arvelus jest offline