Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2012, 21:36   #5
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
To miał być w miarę spokojny rejs. Spokojny jak na korsarzy. Jednak nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Czasem Beshaba kapryśnie uśmiechnie się do Umberlee wprawiając ją w zły humor. Zwykle tak zaczynają się wspaniałe przygody... okupione krwią dziesiątek.

Spotkanie nawigatora było czystym zaskoczeniem, jednak jego słowa szybko wybiły trójkę piratów ze stanu osłupienia prosto w szpony przerażenia i strachu. Pan grozy zacisnął gwałtownie na nich swe pazury nie pozwalając im nawet drgnąć gdy Khulm mistrzowsko odgrywał nadaną mu przez Suczą Królową rolę.
Niczym w spowolnionym tempie widzieli jak iskra spokojnie opada w dół ku swemu gwałtownemu przeznaczeniu. Wtedy też przełamali urok terroru i rzucili się w morderczą ucieczkę nie patrząc na swych kamratów, byle jak najdalej zwiać od ognistej kuli ognia która momentalnie rozkwitła im za plecami.

Huk i jęk łamanych desek szybko ich dogonił nie pozostawiając złudnych nadziei...


Gwałtowny wybuch rzucił ciałem młodej dziewczyny niczym szmacianą lalką, wprawiając ją w stan ogłuszenia i balansowania na granicy utraty przytomności. Pokład, rufa czy burty szybko zmieniły się w drobny mak. Część szczęśliwców zginęła pochłonięta przez ognie niczym oddech balora, jednak nie każdy podzielił tenże los. Znaczna grupa wilków morskich oberwała drzazgami i wszelakimi szrapnelami w które zmieniły się kawałki okrętu. Podziurawieni jak sito, lecz wciąż żywi szli na dno morskiej otchłani. Jednak nieliczni przeżyli katastrofę i przyszło im walczyć z żywiołem wody który równie morderczy co płomienie nie raz się okazywał.

Katty wylądowała w chłodnej wodzie. Metalowa zbroja, ubrania wsiąkające wodę, do tego żelazna szabla - wszystko to dodawało jej nie mało nadprogramowych kilogramów i ciągnęło w dół głębin odpowiadając na zew ukwiałowej pieśni. Jednakże ona miała wciąż siły by walczyć z morderczą grawitacją i utrzymywać się z trudem na powierzchni. Zimna kąpiel była niczym... kubeł lodowatej wody. Pozwalała jej myślom wykształtować się w coś na kształt pomysłu znalezienia większego kawałka drewna który pomógł by jej dryfować.

Widocznie dziś miała szczęście. Tuż nie daleko unosiła się beczka prawdopodobnie po zapasach słodkiej wody. Nie wielkim problemem był też jeden z jej kamratów Jack, trzymający się pojemnika i starający wdrapać się do środka. Katty podpłynęła do zaimprowizowanej łodzi i chwyciła się jej burty.
- Poczekaj! - krzyknęła. - Jeśli będziemy próbować wpierdolić się tam pojedynczo, beczka się przechyli i zanurzy niczym chuj w dupie kurwy.
- Że co?!
- Jajco kurwa. Trzym to, zaraz ci pomogę wejść - starała się przekrzyczeć pogodę. Zwinnie wspięła się po ściance beczki i wskoczyła do środka. Wewnątrz było nawet sucho i przytulnie, przynajmniej w porównaniu do jej poprzedniego ulokowania. Jack wyciągnął rękę by Willow pomogła mu wejść do środka, jednak wtedy na twarzy dziewczyny wykwitł szczery uśmiech. Szybko dobyła sztylet z cholewy buta i wbiła go w pierś rozbitka.
- Pozdrów kapitana - posłała mu całusa w powietrze i odprowadziła wzrokiem, gdy ten powoli opadał na dno, na twarzy wciąż mając wyraz głupiego zdziwienia.
Wtedy też rozluźniła się i usiadła w niewielkiej tratwie. Zmęczenie szybko zaatakowało, a sen wygrał walkę o jej ciało. Zapadła ciemność.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ggyC0FOzqHM&feature=relmfu[/MEDIA]

Obudziła się na plaży. Przyjemne ciepło piasku miło pieściło jej skórę. Wstała rozglądając się dookoła. Tuż nie opodal, jej kamraci na swój sposób cieszyli się na swój widok.
- Nie tym razem psubracie. Nie tym razem. - szepnęła do siebie.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline