Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2012, 04:07   #6
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
Philip Curtis. Z pewnością byłby zwykłą, szarą myszkę, gdyby nie jedna, znacząco wyróżniająca go cecha. Być może nawet był równie charakterystyczny co największe sławy w tej szkole, chociaż raczej z powodu dziwności. Otóż, chodzi tutaj o jego pasje. A bez wątpienia są nią militaria i niemalże wszystko co z nimi związane. Wcale jednak nie chodzi tutaj o czytanie „Sztuki Wojny” autorstwa Sun-Tzu na luźniejszych i nieprzydatnych w jego mniemaniu lekcjach czy to, że zna więcej nazw broni niż samochodów. Z pewnością nie zapewniłoby mu to rozpoznawalności mimo braku znajomości jego imienia. To było coś innego. Chodzi tutaj o mundur w leśnym kamuflażu oraz buty taktyczne, które wraz z wojskowym plecakiem noszonym do szkoły, zapewniały mu charakterystyczność. Bo ile osób chodzi dumnie w czarno-zielono-brązowych ciapkach? Cóż, z pewnością nie było ich tak wielu. Tym bardziej, że ten strój był nieodłączny dla Philipa od dobrych 3 lat.


Pakując się na biwak, Philip nie był pewien, czy rzeczywiście chce tam jechać. Jego przyjaciel – i w sumie jedyna osoba z którą się trzymał – nie dostał się na wycieczkę. Jego wyniki w nauce były minimalnie za małe, zbrakło mu dosłownie punktu na teście aby się zakwalifikować. A teraz wychodziło na to, że Philip został pozbawiony jedynej osoby którą tak naprawdę znał, z którą mógłby robić rzeczy ciekawe, przez innych zwane także szalonymi.
Pakując do torby podróżnej – o dziwo normalnej! - zapasowy komplet munduru, chłopak czuł dziwną pustkę. Nie był pewien, kto pojedzie. Nie interesowało go to zbytnio, pewny, że jego przyjaciel pojedzie z nim. A teraz nie miał pojęcia, czy będzie miał do kogo usta otworzyć. Tydzień wśród praktycznie obcych ludzi? Cóż, z jednej strony istnieje możliwość, że któryś z nich okaże się spoko. Z drugiej może się skończyć na samotnych spacerach po lesie. Była to wystarczająca zachęta dla Philipa, aby nie olać tego wszystkiego.

Autobus. Zdecydowanie najbardziej znienawidzony środek transportu przez Philipa. Smród i hałas to jedyne dwie rzeczy jakie mu się z tym kojarzyły. Jedyne pozytywne skojarzenie jakie był w stanie wywołać, to odjazd na jednostkę będący początkiem wojskowej kariery. Jednak rzeczywistość szybko przywołała go do porządku, przypominając, że wciąż jest za młody a ludzie dookoła to uczniowie a nie rekruci, którzy w większości nie rozróżnią M14 od M16. Westchnął cicho, wchodząc po schodkach do środka. Był jednym z tych, którzy weszli ostatni, więc nie miał zbytniego wyboru jeżeli chodzi o miejsca. W końcu usiadł obok jakiegoś chłopaka, którego twarz kojarzył.
- Cześć. - rzucił, próbując jakoś wygodnie ułożyć torbę i samemu się jakoś rozsiąść. Ostatecznie wyszło zarówno ciasno jak i niewygodnie. Jednak Philip miał sposób na to, aby w magiczny sposób przyśpieszyć podróż. Zamknął oczy a jego umysł udał się w wędrówkę, którą bezproblemowo można by zaznaczyć na mapie świata. Połączone chaotycznymi kreskami, przecinającymi oceany jak i kontynenty, miejsca miały jedną, wspólną cechę. W okolicy każdego z nich rozegrała się bitwa, która z jakiś powodów zasłużyła na pamięć. Czy to były Kanny i Hanibal otaczający przeciwnika dwukrotnie mniejszymi siłami, czy to była Normandia i Operacja Overlord, największa operacja desantowa w historii, czy rzeka Kałka, gdzie mongolskie siły rozgromiły liczniejszego przeciwnika. Te i wiele bitew przyśpieszały upływ czau. Przynajmniej do zatrzymania się autobusu.
Widząc masę wlepionych w szybę twarzy, postanowił zignorować ostrzeżenie. Po kilku chwilach mu także udało się dopchać i dojrzeć to, czym wszyscy tak bardzo się zainteresowali. Błyskawicznie doszedł do wniosku, że i tym razem starsi mieli racje. Wrócił na miejsce jeszcze szybciej, niż dostał się do okna, z trudem powstrzymując odruch wymiotny. Już sam autobus wystarczył aby go wywołać, sceny, jakie dojrzał, tylko temu pomagały. Obrazy w których dominowała czerwień nie chciały opuścić jego umysłu. Nawet pola obok Kanny odczuły ten wpływ, gdy twarze rzymskich żołnierzy umierających pod kopytami nubijskiej lekkiej kawalerii przybierały twarze aż nadto podobne do tych, jakie zdążył dojrzeć na miejscu wypadku.

Dotarli! Wyskakując z autobusu, Philip z wielką ulgą przywitał świeże powietrze, które szybko wywiało mu z głowy niezbyt miłe obrazy. Co więcej, lasy zastąpiły także pola pod Waterloo, sprawiając, że chłopak zamiast o wojnie zaczął myśleć o wędrowaniu. Lasy, które widział, nadawały się do tego idealnie. Jego wyobraźnia już widziała ślady jego butów na ściółce leśnej. W takich chwilach żałował jednak, że nie mieszka w Europie. Tam w końcu była szansa na znalezienie bunkrów, a tutaj? Tylko drzewa. A może aż drzewa?
- Piękny las, aż chciałoby się tam przejść! - stwierdził głośno, przeciągając się przy tym lekko. Starał się przybrać taki głos, żeby było pewne, że chodzi tu o przechadzkę bez opiekunów, jednak nigdy nie był specjalnie dobrym aktorem. Chwilę później Richards zaczął mówić. Słowa z przemowy, zapewniające o tym, że są one niebezpieczne, jedynie utwierdzały Philipa w przekonaniu, że warto się do nich wybrać. W końcu co to za zabawa bez odrobiny ryzyka? Podobał mu się także pomysł wprowadzenia dyscypliny i obowiązkowych zadań. Z odrobiną wyobraźni mógłby się tu poczuć jak w wojsku! Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.

Do przydzielonego mu domku udało mu się dostać jako pierwszemu. Błyskawicznie zajął łóżko najbliżej okna, które wydawało mu się najbardziej odpowiednie dla jego planów. Następnie zajął się rozpakowywaniem. To wyglądało jednak dosyć nietypowo, ponieważ tak naprawdę przepakował się do plecaka, który tym razem już był w kamuflażu. Sporo sprzętu powędrowało także do jego pasa. Manierka, latarka, nóż a nawet saperka! Jakby miał iść w bój.
Gotowy był błyskawicznie. Spojrzał na pozostałe trzy łóżka. Jedno wciąż było niezajęte, pozostałe dwie osoby kojarzył z twarzy. Praktycznie rzecz biorąc tylko z tego, więc gdyby mu ktoś powiedział, żeby przekazał coś Terlnisowi bądź Robertowi Carlsonowi, to nie wiedziałby, któremu z współlokatorów to przekazać. O ile w ogóle by wiedział, że jest z tymi osobnikami w jednym domku.
Pierwszego dnia Philip postanowił się nie wychylać, jednak już zaczął planować. Jego wzrok często spoglądał na ogrodzenie, szukając miejsc w których mógłby się przedostać na zewnątrz, omijając bramę – która zapewne będzie przez opiekunów strzeżona. Wszystko to oczywiście w trakcie wykonywania mu zleconych zadań.
Gdy w końcu mogli pójść spać, Philip był zmęczony. Zadbał o higienę, położył się i starał się zasnąć jak najszybciej. W końcu śpiący żołnierz to nieskuteczny żołnierz! A na jutrzejszą noc z pewnością będzie potrzebował sił.

Zdanie o NPCtach

Harry Newman
Miły i pomocny co jest dosyć rzadkie w dzisiejszych czasach. Może aż nadto miły, ale może być w tym metoda. W końcu dyscyplina nie zawsze musi się opierać na brutalności. Lubię go, jednak mam nadzieje, że nie natknę się na niego kiedy będę robił coś nie do końca dozwolonego.

Thomas Richards
Z jednej strony mamy podobne zainteresowania, z drugiej zdecydowanie zakazał opuszczania obozu, co mi ani trochę nie pasuje. Cóż, znam go na tyle, żeby wiedzieć, że nie mogę dać się złapać, albo będę miał przesrane. Mimo to, lubię go.

Derek Washington
Powinienem go lubić za samo nazwisko, jego zainteresowania natomiast nie powinny zostawiać mi już żadnych wątpliwości. Jednak jego nietolerancja wobec tych, którzy łamią zasady, jest mi doskonale znana. Pewnie będziemy w dobrych stosunkach, tak długo, jak nie dam się złapać.

Susan Morgan
Stara kurwa. Niewiele brakuje, by była między nami otwarta wojna. Dyskryminuje mnie za sam fakt chodzenia do szkoły w mundurze. Gdyby miała tylko jakiś powód, pewnie uziemiłaby mnie przy pierwszej okazji.

Alice Meadow
Szkolna pięknisia. Nie lubię jej, wydaje się aż nadto sztuczna, jakby wszystko co robiła było tylko dla popularności.

Bart Caligan
Niewiele różni się od swojej dziewczyny. Prawdopodobnie tylko budową ciała, bo oboje są siebie warci.

Rebeca Peterson
Taka wyniosła, taka mądra! Och, jaka wspaniała! Pogardza mną, bo uważa mnie za głupszego, kiedy sama pewnie nie potrafiłaby wymienić więcej niż 5 bitew. Co z tego, że posiada wiedzę, skoro prawdopodobnie jest ona bezużyteczna.

Sam Limbert
Kto to?
 
Elas jest offline