Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2012, 09:48   #31
Issander
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Pierwszy krok w to obce pomieszczenie miał w sobie coś upiornego, był jak przekroczenie pewnej granicy, spojrzenie prawdzie w oczy - że teraz już trzeba iść naprzód, że to jedyna opcja. W tym momencie można było spodziewać się wszystkiego, nie wiedząc jeszcze niemal nic o warunkach i zagrożeniach czychających wewnątrz. John - nerwowy, ale zdeterminowany - wszedł jako pierwszy. Reszta przyglądała się mu od tyłu.

Nagle zachwiał się, ale zdążył oprzeć się o ścianę i nie upadł. Krzyknął coś niezrozumiałego. W jego głowie pojawiła się wizja, wraz z bolesnym, wysokim dźwiękiem.

Pokazywała wiele osób, takich jak on, które zostały tu wysłane. Tak jak on po kolei dokonywały pierwszego kroku w ten kompleks, następnie szły dalej, od komnaty do komnaty... a potem ginęły. Bez wyjątku, co do jednego. Prędzej lub później, lecz ten los spotykał wszystkich. Niektórzy ginęli w czyhających na nich pułapkach, część zabijała się nawzajem... część nawet popełniała samobójstwa gdy tylko była w stanie zapewnić sobie pewną i w miarę bezbolesną śmierć. [Trauma bazowo +5]

Z zewnątrz trwało to raptem parę sekund, lecz wizja wydawała się Johnowi trwać dużo dłużej. Mimo to, być może przez ten dźwięk, a być może przez to, że wizja była dziwnie przyspieszona, nie dał rady się skupić na szczegółach. Wynotował jedynie dwie rzeczy: w brązowych komnatach ludzie znajdowali coś do jedzenia. Druga była taka, że w wizji nie pojawiły się te istoty, o których mówiła kobieta, która ich obudziła, i z ktorych jedna ścigała ich na stacji. Po wszystkim John oddychał ciężko, a uszy (i chyba mózg również) nadal bolały go od nieistniejącego dźwięku.

Kiedy reszta przeszła przez próg, nie doznała tego efektu. Najwyraźniej dotykał on jedynie pierwszej osoby.
 
Issander jest offline