Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2012, 22:08   #30
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Po rozmowie z poznanym podczas libacji Edmundusem, zgodnie z jego radą, i po wypiciu w karczmie małego piwka na rozgrzewkę, Mogund postanowił udać się do miejscowego kowala, który ponoć niegdyś pracował w tej zawalonej kopalni. Po drodze zaczepił jakiegoś przechodnia, pytając kulturalnie o drogę do kuźni. Ten uprzejmie, ponaglony paroma przekleństwami, wskazał mu odpowiedni kierunek.
Kuźnia była sporych wielkości (jak na warsztat) budynkiem. Nie miała żadnego szyldu, lecz odgłosy uderzającego młota i dwa kowadła stojące niedaleko sugerowały, że krasnolud trafił w odpowiednie miejsce.
Kowal wyglądał na jakieś czterdzieści lat. Był wysokim barczystym mężczyzną. Nieco wychudłą twarz ozdabiała broda i wąsiska. Może nie aż tak zadbane jak krasnoludzkie, ale całkiem całkiem. Rzemieślnik ubrany był w lnianą luźną koszulę, fartuch roboczy i skórzane spodnie. Dwa silne ramiona właśnie oglądały wychodzącą spod młota płytową zbroję.
Brodacz podszedł do mężczyzny i zagaił sympatycznie:
- Ej, ty! - Zwracając na siebie uwagę kowala. - Ty się zowiesz Rodger? Rodger Kirch? Słyszał żem, że cię tu znajdę.
- Yhy... - odpowiedział równie sympatycznie człowiek, co niezwykle ucieszyło krasnala. Kowal był niemal tak rozmowny jak Mogund!
- No to sprawę mam do ciebie. Rozumiesz, o kopalni pogadać chciałem, jak górnik z górnikiem.
- Zostaw kopalnie w spokoju. To już nie jest miejsce wydobycia rudy tylko grobowiec. Niech spoczywają tam górnicy, jak żeś od tego całego inżyniera to mu to przekaż - powiedział przymierzając na swoją klatkę pięknie wykonany napierśnik.
- No widzisz, ja też górnikiem jestem. Kilku moich przyjaciół również zginęło pod skałami... - Mordinsson nie dodał, że z jego winy. - ale to nie powód, by zaprzestawać wydobycia i rzucać robotę!
- Kilku to nie to samo co czterdziestu dwóch. W dodatku w kopalni jakies zwierzoludzie były - odpowiedzial odkładając zbroję. Sięgnął po płytowe rękawice i zaczął je również przymierzać.
- Zwierzoludzie mówisz... - Mruknął krasnolud. Ta informacja ciekawa była i przydać się mogła podczas eksploracji kopalni. - A co to za zwierzoludzie były? Może one kopalnie zawaliły? Dalej tam cholery siedzą?
- Pewnie, że one. Jak na krasnoluda to powinieneś już z nimi mieć do czynienia. Najpodlejsze zwierzoludzie jakie zyją pod ziemią. Wiesz o czym mówię i nie rżnij mi tu głupa - odpowiedział ponuro.
- Te zwierzoludzie... - Krasnal nieco zniżył głos. Wiedział, że w Imperium uparcie ignorowano kwestię skavenów, więc wolał o tym głośno nie mówić. Szczególnie jeśli w mieście przebywał łowca czarownic. - Było gadać tak od razu. Szczuraki mają specjalne miejsce w naszej Księdze Krzywd, zaraz po zielonych. - Brodacz pokiwał głową w zamyśleniu. - Widzisz te blizny? - Wskazał na swoją twarz. W istocie, zbyt ładna nie była i przecinało ją kilka blizn. - Nie raz, nie dwa się z nimi spotkałem...
- Dobrze, ale wiecie jakie one są. Tu wybuch, tam pułapka i nie skończy się na bliznach, tylko na latających nogach. Tak jak moj przyjaciel Hubert... - kowal popatrzył w niebo i westchnął.
- I co, skurwiele dalej tam siedzą? Po prostu zamknęliście kopalnie i to zostawiliście, nie? - Skrzywił się. Ludzie... Woleli zignorować problem i udawać, że nie istnieje zamiast się nim porządnie zająć.
- Strach wszystkich obleciał. Była kupa chłopów silnych i zdrowych jeden dzień i ich nie ma. Na co dzień tak sie nie dzieje. Jak burmajstra przekonacie, żeby tam iść po tym wszyskim to gratuluje tej no... perwersji. - Zmarszczył czoło w zamyśleniu.
- No ta... Słuchaj, macie w mieście jakieś plany tej kopalni?
- Chyba je wywalili, bo kopalnia zawalona to wszystkie szyby i tak nie są takie same. Nie wiem. Nie mnie pytajcie.
- To może... nie wiem, może mógłbyś mi narysować albo opisać układ korytarzy?
- Tak tak, mozże jeszcze powiedzieć, gdzie szczurki ładunki położyły i rozrysować jak skały się rozprysnęły. Nie jestem żaden inżynier architekt żeby wiedzieć co się tam w ciągu tego czasu działo. Ratowałem własną rzyć, a nie patrzyłem co gdzie się przesuwa - warknął, już nieco poirytowany.
- Niby racja... Ale może ci coś ważnego zapadło w pamięć? Zamierzam się wybrać do tej kopalni wraz z towarzyszami. - Na razie miał aż jednego. - Pomścimy twoich przyjaciół. - I zabierzemy złoto...
- Yhy... powodzenia. Wiem tylko, że jest jakieś drugie wyjście. Nie pamiętam gdzie, bo w szoku byłem jak się wyczołgałem spod gruzów. Tyle powiedzieć mogę. Teraz chciałbym wrócić do pracy, mam zamówienie od straży miejskiej i dobrze płacą. - Wskazał na stojak z kilkoma elementami zbroi płytowej.
- Dobra, rozumiem - odrzekł krasnolud. - Będę szedł... - Dodał i ruszył w kierunku “powrotnym”. Zatrzymał się jeszcze na chwilę. - I ten, no... Dzięki za pomoc. - Burknął. W odpowiedzi usłyszał jedynie głuche uderzenie młota w kowadło. Brodacz wzruszył ramionami, po czym odszedł od kuźni myśląc nad uzyskanymi informacjami i kierując się w stronę karczmy.
 
Wnerwik jest offline