-A więc jutrzejsze spotkanie pod dębem jest odwołane? - zapytała - I gdyby nie to, że dostałeś ostrzeżenie od mistrza, to byś mnie nie przerosił? Nie oczekuj więc i ty, że bym je przyjęła, ale jak już sam powiedziałeś, to jest dla dobra drużyny... Więc zapome dzisiejszą sprzeczkę, ale wiedz, że moja propozycja przyjaźni, jaką złożyłam ci w komnacie z jajami smoków jest już odwołana i wątpie, żebym poraz kolejny chciała ci to zaproponować - powiedziała i odeszła. Zbliżyła się do drzewa, przy którym rozmawiała z Razjelem i usiadła pod nim. Cień, jaki rzucało na trawę grał ze światłem tworząc ciekawą mozaikę. Poprawiła swój skórzany gorset tak, żeby źdźbełka trawy nie łaskotały jej talii i ponownie wyjęła swój sztylet i zaczęła się nim bawić. "Xanti... Zawiodłam się na nim... White Lion.... On mnie pozytywnie zaskoczył... Nocą mamy się spotkać... Razjel... Nadal dla mnie obcy... Ormarior... Z nim rozmawiało mi się nawet przyjemnie, ale później już się nie odezwał, a z Blackerem nawet się nie zapoznaliśmy... I komu będę mogła zaufać?" pomyślała. Ała... jęknęła, gdy przez nieostrożność przecięła sobie dłoń. Ciepła krew spłynęła po jej ręce i delikatnie spadła na trawę. Białowłosa stwierdziła, że jak na razie dosyć ma jakichkolwiek rozmyślań. Schowała sztylet z powrotem do buta i położyła się, po czym zasnęła.
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |