Elise robiła wszystko by ruszyć wóz z miejsca i oddalić się czym prędzej od zagrożenia, a że nie miała szczególnego talentu do powożenia to nie ujechała zbyt daleko zanim gobliny dotarły w jej pobliże i musiała rzucić lejce by pomóc odeprzeć atak. Na szczęście zielonych było tylko kilku i łatwo rozstali się z życiem. Reszta rzuciła się do ucieczki. Elise z zaskoczeniem patrzyła na dziesiątki porozrzucanych trupów i oddalające się plecy żywych stworów. Nie spodziewała się że pójdzie tak gładko, gobliny miały przecież znaczną przewagę liczebną i nadnaturalną siłę którą obdarzała zaraza, a dały się posiekać niczym kapusta.
Chwyciła porzucone lejce, miała ochotę się roześmiać, jednak nim ten radosny dźwięk zdołał się wydobyć z jej ust nadeszło ostrzeżenie o nowym zagrożeniu i zamiast niego popłynęły przekleństwa. W odpowiedzi na okrzyki Gottriego i Gislana podprowadziła wóz z dziewczyną jeszcze kawałeczek dalej by móc od razu skręcić ku wiosce gdyby wrota się jednak otwarły i by być bliżej wozu z naftą stojącego na przedzie. Niby kilaka metrów ale bronić się będzie nieco łatwiej. Zeskoczyła z kozła, wygrzebała ze swoich bagaży pochodnię, a poten dołączyła do Moperiola i wieśniaka przygotowujących strzały. Kiedy uznała że już ich wystarczy, zapaliła pochodnię i wręczyła ją chłopu by ułatwić mu zadanie. Stanęła na pozycji obok elfa zamierzając jak najlepiej wykorzystać każdą strzałę, a potem ruszyć do walki w ręcz. Jednak gdyby sytuacja rozwinęła się niekorzystnie i jej miecz byłby potrzebny wcześniej, zostawi swoje niewykorzystane strzały Moperiolowi i zrobi wszystko co będzie konieczne byle tylko ochronić „wiedźmę”. |