No nie oszukujmy się, nikt nie zabiera się za ekranizację dla samego "wolontariatu". Kasa gra tutaj pierwsze skrzypce i jest motorem napędowym tego całego biznesu.
Nie ma co winić ludzi, że próbują wycyckać jak najwięcej dolara. Mi tam tych 100 złotych rozłożonych na 3 lata raczej nie szkoda.
Z chęcią wybiorę się na premierę Hobbita, choćby idąc w ciemno.
Szczerzę liczę na jak najwięcej "interpretacji" reżyserskich. Jackson nieźle radzi sobie w realiach Śródziemia, toteż jestem w stanie mu zaufać. |