Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2012, 20:57   #2
pawelps100
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Jadąc powoli na swoim koniu w stronę wzgórza Joachim pogrążył się w rozważaniach na temat swojego dotychczasowego życia. Urodził się jako zbiedniały szlachcic w zapadłej wsi gdzieś w ponurych lasach Imperium. Takich jak on było wielu ale von Saathof w przeciwieństwie do innych ludzi jego pokroju nie zamierzał skończyć co najwyżej jako służba bogatego arystokraty. Dlatego wstąpił na ścieżki , które wielu uznałoby za niemoralne, wypaczone.

Sam szlachcic widział to inaczej- doskonale wiedział że słowa takie jak „dobro” i „zło” i inne tym podobne są zawsze względne. On postrzegał świat poprzez pryzmat swych własnych korzyści, choć dla wierzył rzecz jasna w Sigmara. Jednak wypadek jakiemu uległ półtora roku temu zmienił go. Otworzył mu oczy na prawdziwą naturę Sigmara, Ulryka, Shallyę i innych bogów. Nie kwestionował ich istnienia, ale swoją siłę czerpał nie tylko ze swojego wewnętrznego harta ducha, ale także od jednego z nowych bóstw. Nauczył go także, że oprócz własnej korzyści dobrze też działać w jakimś innym, wyższym celu- w tym przypadku było to pragnienie zmiany Imperium w lepszy, doskonalszy twór.

Do tej pory służył wiernie bogu i jego kultystom. Ale dotychczasowe zadania go nudziły- bardziej odpowiadały parobkom. Ale Joachim był świadom, że to był czas próby, za który prędzej czy później zostanie wynagrodzony.
Tak też się stało i właśnie teraz miał okazję sprawdzić się przy poważniejszym zadaniu. Wiele słyszał o tej wiedźmie, której miał służyć, ale nie miał pojęcia gdzie ją znaleźć.

Nagle oczom młodego szlachcica ukazała się zbliżająca się powoli grupa zbrojnych. Tak, znalezienie wiedźmy było testem, a ci żołdacy mogli mu pomóc przejść go pomyślnie.
W oczach większość ludzi z Imperium był ubogim szlachcicem, który parał się wieloma profesjami. Jednak posługiwanie się nimi nie było dzisiaj konieczne, bo kult miał swoje metody maskowania jego członków.

Von Saathof powoli podjechał do jeźdźców, a kiedy ci się przedstawili i spytali go powody swojej wizyty w tych okolicach, odparł im:
-Witajcie przyjaciele! Niech Sigmar zawsze ma was w swej opiece. Jestem szlachcicem, ale jeden z moich przyjaciół, opat Friedrich Zitzmann z Bogenhafen prosił mnie o znalezienie pustelnika Kurta Greifa- mam mu przekazać ważne wieści. Wiadomo tylko, że wędruje po terenach okalających miejscowość Raddis. Droga ta jest dość długa, więc pomyślałem że skrócę ją podróżując wprost przez wzgórza. Ale twoje słowa , szlachetny człowieku napawają mnie trwogą. Cóż to za zagrożenie nęka tą krainę? Mam nadzieję, że nie jest aż tak wielkie i że tego świątobliwego mędrca nie spotkał marny los. Oby Sigmar się nad nim ulitował i ocalił go przed zagrożeniem.
 
pawelps100 jest offline