Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2012, 22:58   #4
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Pierwszy pocisk uderzył w bok zaskoczonego wartownika, który krzyknął z bólu. Drugi był już wymierzony lepiej i przeszył szyję ciemnoskórego, posyłając go na ziemię, charczącego i już praktycznie martwego. Można się było jednakże spodziewać, że są oni bardziej wytrzymali od ludzi, a zaskoczenie traciła bardzo szybko. Pierwszy podniósł się gwałciciel, wciąż jeszcze z obnażonym penisem, widocznym w świetle niewielkiego ognia. Naciągnęła cięciwę i wypuściła trzecią strzałę w chwili, gdy czterej pozostali Czarni właśnie wstawali, sięgając po swoją broń. Ostatni pocisk trafił gwałciciela w brzuch, zagłębiając się głęboko w pozbawioną ochrony skórę. Jęknął i opadł na kolana.
To było wszystko jeśli chodziło o zaskoczonego i nieprzygotowanego przeciwnika. Pozostało czterech, uzbrojonych już i gotowych, ale Martha nie zamierzała się wycofać. Nie tym razem. Postanowiła do końca wykorzystać swoją przewagę, odrzucając łuk. Teraz musiała wydawać się im bezbronna. Ruszyła dokładnie wtedy, kiedy z zarośli z drugiej strony wypadł cichy jak noc Duch, potężnym skokiem dopadając jednego z nich. Wilkor był tak olbrzymi, że bez problemu dosięgnął szyi przeciwnika, zaciskając na niej swoje zęby. W rękach rudowłosej pojawiły się bliźniacze, krótkie ostrza, a ona sama zaatakowała ponownie zaskoczonych Mrocznych, tłumiąc w sobie strach. Wiedziała, że ma tylko kilka chwil, nim się otrząsną. Nim do ich świadomości dotrze fakt, że ktoś ośmielił się im przeciwstawić.

Jeden z nich odwrócił się, aby pomóc kompanowi w starciu z wilkorem. Martha szybko dopadła do dwóch pozostałych, wyprowadzając w pierwszego z nich dwa ciosy. Jeden został sparowany z wielką siłą, ale zwinna kobieta skręciła minimalnie swoje ciało i drugie ostrze wbiło się w brzuch Czarnego, przebijając skórzaną zbroję, którą miał na sobie. Spróbowała błyskawicznie odskoczyć, ale śnieg utrudniał ruchy, a zasięg ramion tych nieludzi był ogromny. Pozostawiła miecz w ciele wroga, sprawiając tym samym, że zaczął tracić swoją materialność i znów wykręciła się maksymalnie. Drugi z wrogów i tak ją jednak zahaczył włócznią, która pozostawiła głęboki ślad na biodrze. Zaklęła, ale wciąż miała przewagę zaskoczenia i tego, że nie znali swojego przeciwnika. W pustej dłoni pojawił się sztylet, którym natychmiast cisnęła, a zaraz po nim rzuciła jeszcze mieczem, wybijając Mrocznego z rytmu. Ten trafiony wcześniej opadł na kolana, ale wcale nie zamierzał umierać! Byli znacznie wytrzymalsi od ludzi, ale teraz pozostało tylko trzech. Duch rozerwał tętnicę szyjną jednego z nich i teraz krążył wokół kolejnego, który trzymając włócznię umiejętnie kontrolował zwierzę, nie pozwalając mu podejść.

Martha jednak nie mogła teraz o nim myśleć. W jej dłoniach znów pojawiła się broń, co wyraźnie skonsternowało, ale i rozwścieczyło jej wrogów. Niemal tak, jakby ciągle nie dowierzali, że samotna ludzka dziewczyna może zrobić im krzywdę, mimo, że jeden potężnie krwawił z brzucha, a drugi z trafionego sztyletem ramienia. Musiała zakończyć to szybko, zanim ból i zimno odbiorą jej siłę. Sztuczki z rzucaniem już znali, dlatego teraz zbliżyła się ostrożniej. Byli ostrożniejsi, włócznik osłaniał tego z mieczem, który ledwo trzymał się na nogach. Śnieg uniemożliwiał szybki atak, a włócznia trzymała ją na dystans. Rudowłosa zaklęła w myślach. Nie potrafiła jeszcze dostosować swojej broni w pełni do tego, co podpowiadała jej głowa, więc pozostawała z bronią mniej skuteczną. Jej zdolności szermiercze też wciąż posotawiały dużo do życzenia - do tej chwili działała przez zaskoczenie, które nie mogło zamienić się w “walkę pozycyjną”, którą musiałaby przegrać z tymi doświadczonymi wojownikami. A może nie aż tak doświadczonymi? Gdy przyjrzała się twarzy tego krzywiącego się z bólu, dostrzegła jasnoszarą, młodą skórę i rysy, choć brutalne, to pozbawione oznak starzenia. Ile lat mogli żyć?
~Nie myśl o tym! Musisz ich zabić!~

Korzystając z ich zawahania, skupiła się po raz kolejny, sięgając wewnątrz siebie. I zaatakowała, szybka jak błyskawica. Grot włóczni uniósł się, ale minął ją i tylko drzewce obiły się o żebra, a to było za mało. Dopadła do wroga, wbijając w niego oba ostrza i odskakując od razu przed niemrawym ciosem rannego. Teraz widziała już tylko determinację na jego twarzy, ale on już był martwy. Miecz wbity w brzuch załatwia problemy takie jak on. Pozostał tylko jeden sprawny, ten, który właśnie cofał się przed wilkorem, widząc co stało się z jego towarzyszami. Był najwyraźniej młody, może nawet młodszy od Marthy biorąc pod uwagę standardy obu ras. Niedoświadczony w czymś innym od uważania się za lepszego. Rzucił się do wściekłego ataku na dziewczynę, rycząc coś w swoim języku.
Młody i głupi.
Duch nie czekał nawet chwili, doskakując do niego od tyłu i przewracając w śnieg swoim masywnym ciałem. Włócznia wypadła tamtemu z rąk, a ostatnie spojrzenie, które posłał rudowłosej, zawierało w sobie zarówno strach i błaganie. Nie miała litości, ani z nim, ani z tym rannym.
Stary jednak dobrze ją wyszkolił.
Nagle jej wzrok przyciągnęła leżąca na ziemi, wciąż obnażona nieznajoma. Wszelki tryumf szybko zniknął.
 
Lady jest offline