Sigmaryta panicznie pomachał rękami, jednak przyzwanych robali nie dało się odegnać. Te zgodnie z rozkazem Henkego przekazały wiadomość duchownemu i poczęły włazić do jego uszu, nosa i ust. Mężczyzna jeszcze długą chwilę się szamotał, jednak robactwo w końcu znikło a on ponownie rozejrzał się po polu bitwy, za murem.
Mieszkańcy przeklętej osady w tym czasie już działali. Plan znał każdy niemal na pamięć. Zbite z desek drabiny prędko zostały wyniesione z ukrycia. Udało im się pozbijać po kryjomu aż trzy i to zdawało się wystarczyć. Mieszkańcy mieściny wartko wspięli się na mur dopadając Sigmarytę. Ten bronił się krótką chwilę. Solidnym zamachem młota roztrzaskał głowę pierwszego w kolejności zarażonego. Z drugim już nie było tak łatwo. Osobnik wskoczył inkwizytorowi na plecy i zaczął dusić go rozpaczliwie i gryźć.
Kapłan zrzucił go z niemałym trudem przez ramię, lecz po chwili dwójka innych dopadła do niego i zaczęła energicznie dźgać go pordzewiałymi nożami. Minęła chwila, nim inkwizytor zachwiał się na nogach i padł na kolanach.
-Chwała Panu rozkładu! Chwała władcy much!- krzyknął Bernard, gdy pokonany kleryk padł twarzą na kamienne podłoże, na szczycie muru.
-Wolni! Jesteśmy wolni! Prawie wszyscy nie żyją!- krzyczał jeden z zarażonych na murze. Henke i reszta, która została między chatami wdrapali się na mur po prowizorycznych drabinach. Ci, którzy już tam byli wdarli się do wieży i prędko zbiegli w dół, stawiając pierwsze kroki na wolnej ziemi.
Oczom Henkego ukazało się spore pobojowisko po środku niewielkiego obozu strażników. Spory namiot, pod którym spali był przewrócony i zniszczony. Wokół niego krążyło multum much, których przyciągał smród trupów gnijących w środku. Ostatni, pozostali przy życiu strażnicy polegli w walce z dwójką inkwizytorów. Jeden z odciętą głową leżał bezwładnie na ziemi pod niewielkim drzewem, trzeci zaś był ostatnim przy życiu mężem. Dyszał ciężka, z złamanym drzewcem włóczni wystającym z pod jednej z płyt jego pancerza. Z przerażeniem w oczach spoglądał jak spora grupa zarażonych ludzi wybiega ze strażniczej wieży radując się z odzyskanej wolności.
-Gińcie, przepadnijcie! Żałosne ścierwa! Pozdychacie, zanim przejdziecie milę! Sigmar was pokarze! Sigmar wyśle was...- płomienną przemowę przerwał mu atak bólu.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |