Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2012, 21:54   #8
pawelps100
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Wraz ze zbliżaniem się do budynku coraz bardziej narastał niepokój Joachima- wszystko zdawało się tutaj żyć własnym dziwnym, chorobliwym życiem. Ten niepokój przerodził się w niewielki strach, kiedy ujrzał przypominające wnętrzności jakiegoś potwora wnętrze domu. Poruszanie się po nim też było sporym wyzwaniem, ale mężczyźnie się jakoś udało i w końcu stanął naprzeciw wiedźmy.

Von Saathof nie spodziewał się miłego powitania, ale mimo wszystko jej postawa była zaskakująco lekceważąca. W sumie szlachcic nie bardzo jej się dziwił- była potężną czarownic ą cieszącą się łaskami Tzeentcha, a on był zaledwie początkującym kultystą- prawdziwą płotką w porównaniu z nią. W służbie u Pana Przemian szlachectwo i dziedziczne przywileje nie miały znaczenia- tylko prawdziwe umiejętności. Dlatego przełknął to nieprzyjemne powitanie spokojnie i bez emocji.

Potem Baraste dała mu pierwsze polecenie- jak miałby usunąć tych zbrojnych? Na pewno mają jakieś swoje rozkazy. Ale mimo wszystko pierwsze zadanie mogło być gorsze, a w tej chwili nie chciał się z nią kłócić, więc szybko zamaskował swoje zdziwienie kamienną twarzą.

Gdy kobieta spytała się Joachima, co on tutaj jeszcze robi, tamten tylko skinął głową i wyszedł z jej siedziby. Po opuszczeniu jej posiadłości czym prędzej udał się w stronę swojego małego obozu. Najpierw chciał zabrać stamtąd swoje rzeczy, a potem miał zamiar odnaleźć zbrojnych. Na razie co prawda nie wiedział jak tego dokona, a teraz widział już, że popełnił błąd nie wypytując ich o to- wtedy jednak nie chciał być zbyt natarczywy, by nie wzbudzać podejrzeń. Jednak von Saathof nie miał zamiaru poddać się tak łatwo. Ale wszystko musiało nastąpić w swoim czasie, a teraz szlachcic musiał odzyskać swój ekwipunek, więc raźno ruszył w kierunku skały w kształcie maczugi.

Tam chciał się pomodlić do Architekta Przeznaczenia- może akurat byłby skłonny jakoś mu podopowiedzieć, jak wykonać to zadanie? Ale nawet gdyby nie byłby skłonny go wspomóc, kultysta i tak miał zamiar wykonać wszelkimi dostępnymi mu środkami to zadanie.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 09-09-2012 o 22:02.
pawelps100 jest offline