- Jak Ojciec obiecał nowe życie Cię czeka. Wstań więc - zwrócił się do posłańca. - Bernardzie zbierz tu wszystkich - zwrócił się do młodego.
***
Gdy uwolnieni stanęli pod namiotem Henke zwrócił się do nich. - Ojciec ma już dla was nowe zadanie. Nową wolę do spełnienia. Ty… ty… ty… - Geschwur wskazał dwunastu wyglądających najlepiej. [/i]- podążycie ze mną. - Pozostali, w tym i Ty nasze nowe dziecie - spojrzał na posłańca [/i]. Rozejdziecie się w cztery strony świata. Dojdziecie, gdzie tylko pozwolą wam siły. Do miasta, wsi, osady, gdziekolwiek. I tam się skryjcie, znajdźcie choćby miejsce w dzielnicy biedoty. Tam pozwólcie Waszym chorobom rosnąć, rozwijać się, dawać wolność innym. Idźcie teraz. Ruszcie już.[/i]
Następnie zwrócił się do dwunastu najsilniejszych. Pięciu wyglądało na takich, którzy mogliby sprawnie walczyć. Kacper, Holger i Willi. Pójdzie do martwych inkwizytorów. Ich zbroja jest teraz wasza, ubierzcie ją i od teraz inkwizytorami jesteście - zaśmiał się. - A, odetnijcie każdemu dłoń i przynieście mi.
- Ale na co Panie? - zdziwił się Kacper.
- Przyda się jeszcze, oj przyda. - odpowiedział tajemniczo.
*** - Ostało nas trzynastu. Zgodnie z wolą Papy wyruszmy pod Fichetal, a dokładniej w miejsce gdzie rozwidlenie ma Stir. Po drodzę podejdziemy pod Nunstadt, zostawimy im przesyłkę. Ostawimy w pobliżu miasta ciała zarażonych, by nikt nie widział, ale by mogła też w przy dobrych wiatrach zaraza się roznieść. Pięciu, sześciu zawleczemy. Teraz z nimi trzech inkwizytorów pójdzie, nie powinien nikt przeszkodzić. Później ruszymy rzeką, aż do celu. W drogę zatem moje dzieci. Ku chwale ojca! |