Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2012, 22:11   #2
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Pierwszy z mężczyzn, którzy schodzili w dół miał na sobie ciemny płaszcz do ziemi, brązową koszulę, na której miał skrzyżowane dwa pasy, w każdy z nich zatknięte dwa kołki. Na wysokości bioder zwisała torba, w której słychać było uderzenie metalu o metal i szkło. Pod jego ubraniem szczękała kolczuga. Nadgarstki opinały ćwiekowane karwasze. Przy lewym boku, od pasa swodobnie zwisał miecz jednoręczny, a na plecach przypięta była kusza z dziwnym jakby magazynkiem. Mimo młodego wieku do naturalnie ciemnych włosów mężczyzny dołączyło już kilka siwych pasm. To co można spotkać w Sylvanii nierzadko powoduje zmiany na ciele pod wpływem stresu. Oczywiście dwie blizny na żuchwie Jacoba to nie efekt zdenerwowania, a pazurów dwóch ghouli.

Na słowa Magnusa Jacob nie reagował jakoś specjalnie. Kiwał od czasu do czasu głową dając znak, że zrozumiał. Cały czas słuchał jednak z zainteresowaniem. Kilkukrotnie westchnął słysząc o tym, że świat jest pełny zła, to było dla niego oczywiste, od zawsze. Ten zasrany padół ziemski jest, był i będzie siedzibą skurwysyńskich pomiotów Chaośników, nekrosiów i chędożonych magusów.

Widok rozwieszonego na haku mutanta, niczym świniaka w rzeźni, wywołał u Jacoba uśmiech. Sam bardzo chętnie zawiesiłby podobne ścierwo na łańcuchach i męczył je tak długo, dopóki nie żałowałoby, że go wampir spokrewnił, czy tam nekromanta jaki wskrzesił czy inne gówno przyzwało.

Propozycja walki z kultem też była kusząca. Szykowało się zdobycie kolejnych doświadczeń w walce z nadnaturalami. Jacob jako pierwszy podniósł młot i głośno i wyraźnie powiedział:
-Ja Jacob Miller urodzny w Leicheberg, miasteczku prowincji Stirland uroczyście przysięgam biorąc sobie na świadka samego Sigmara Młotodzierżcę. Będę tępił wszelkich sługusów mrocznych bóstw, odbierał ich życia skazując ich tym samym na wieczne potępienie, wszelkie pomioty im służące w otchłań odsyłał. Tak mi dopomóż Sigmarze! – równo z wypowiedzeniem ostatniego słowa uderzył młotem w kowadło. Następnie podał broń innym.

Poczekał aż reszta złoży swoją przysięgę i zapytał:
- Magnusie, chciałbym zadać ci kilka pytań, które mogą nas wspomóc w naszych dążeniach do niszczenia tych zdracjów Imperium.
- Pytaj Jacobie – powiedział Magnus spokojnie.
- Mówiliście coś o kulcie, wiadomo, której z niszczycielskich potęg oddają cześć? – padło pierwsze pytanie z ust łowcy.
- Jest to kult, który czci grupę demonów, prawdopodobnie mylnie uznając ich za swego rodzaju bożki. jednak to nie kult jest tu zagrożeniem, tylko te demony.
- Rozumiem. Skoro demony to i pewnie magia, czyż nie?
- Nie mam pewności co do używania przez nich magii, jednak należy uwzględniać i taką możliwość.
- Mhm... co dokładnie potrafią te cholerstwa nie z tego świata? Mają może jakiś słaby punkt?
- Poza zwyczajną bronią, demony mogą stosować przeróżnego rodzaju diabelskie sztuczki, od kontroli ciała poprzez opętanie, po wywoływanie przeróżnego rodzaju nienaturalnych zjawisk. Kilka razy już miałem z nimi do czynienia, zawsze udało im się uciec. Tym razem mam jednak plan. Przygotowałem specjalny rytuał oczyszczający, który pozwoli mi odesłać te bestie tam, skąd pochodzą. Dlatego potrzebna mi wasza pomoc. – odpowiadał dokładnie na pytania Magnus.
- A... no to są takie... skurwysyni matki natury. – podsumował Jacob.
 
Aeshadiv jest offline