Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2012, 23:59   #165
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Noa aż do teraz przyglądała się wszystkiemu w milczeniu. Nie wzruszały ją specjalnie wywody kapitana - psia jego mac -, łzy gówniary czy cnotliwy charakter elfki, która starała się bronic obce dziecię niczym suka swe szczenie. Ta zresztą od samego początku zdawała się miec coś więcej pod czerepem... Może umyślnie zmanipulowała Chui? Teraz posiadając swoją własną marionetkę, gotową oddać za nią własną krwawicę?"Brzydzę się takimi jak Ty..."- pomyślała mierząc krytycznym spojrzeniem tulącą do siebie dziecko Chui.
Musiała jednak przyznac przed samą sobą - jeszcze bardziej niż dziwaczne zdolności dzieciaka, nie podobały się jej wszystkie tajemnice kapitana -by mu syf kuśkę utrącił- Lanthisa.
Ciśnienie nieco jej skoczyło, kiedy kości elfa gruchnęły głośno o drewniany blat. To on jej dał słowo, iż powrócą po Ashraka i to on musiał go dotrzymać... I jeśli ktokolwiek miał mu wypruć flaki to miała być ona sama.
- Może zakończymy już to widowisko...- mruknęła zbliżając się niepośpiesznym krokiem do trzymającego kapitana w uścisku Bahadura. Oparła wygodnie biodro o kant stołu i skrzyżowała ramiona na piersi, jednocześnie zaglądając kapitanowi w oczy. - Musicie wybaczyć koledze, kapitanie. On tylko chciał renegocjować pewne warunki zawartej przez nas wszystkich w porcie umowy... Bo chociaż zgodziliśmy się na okręcie służyć, bynajmniej nie zgodziłam się by ktokolwiek był panem w kwestii mojego życia... A tym bardziej śmierci. - uśmiechnęła się ukazując żółte zęby.- Niech gestem dobrej woli będzie wasza zgoda na uczestnictwo w tej wyprawie... Nie ma czego się bac. Jak zauważyliście kapitanie, jesteśmy tutaj żeby pana chronić. - ton jej głosu nabrał wyjątkowo podłej barwy.- A co do małej... Jak dla mnie możecie z nią rozmawiać, wziąć na kolanka czy też wsunąć w nią piskorza. Byle byśta nam powiedzieli - co w niej takiego siedzi. Koniec tajemnic. Dajcie teraz słowo... Bo przecież wasze słowo jest chyba coś wartę, prawda? - ostatnie słowa wypowiedziała niczym nauczyciel pouczający swojego ucznia. Byc może było to ryzykowne...W tej sytuacji nie pozostało chyba wiele do stracenia.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline