Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2012, 21:36   #27
RoboKol
 
Reputacja: 1 RoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodze
Pozostawanie pod opieką starej prukwy Morgan nie mogło wyjść na zdrowie nikomu. Zwłaszcza, że cały czas coś gadała, brzęczała jak natrętny komar, którego nie chce sie odganiać. I to tak głośno, że było ją słychać wszędzie! Cholera, Kathy mogła chyba jednak wyruszyć z innymi. Byłoby ciekawiej. A jednak znowu lenistwo zwyciężyło...
Spisywanie informacji o Bill'u nie szło jej. Nie miała pomysłu, nie potrafiła wyobrazić sobie go. Za każdym razem, gdy się skupiała, widziała twarz własnego, osobistego oprawcy, albo rozpraszały ją dźwięki wybiegające z jamy ustnej pani Morgan. Dlatego w zeszycie, pod nagłówkiem "Bill" było kilka losowo znalezionych słów, wydartych z resztek wspomnień ze snu. A także to, co Kathy zapamiętała z opowieści. Nic więcej. Nic?
Znowu wrzask młodszej imienniczki Brown. Czy to musi brzmieć tak piskliwie? Czy ma to na celu paraliż wszystkich bodźców człowieka na tę jedną, jedyną sekundę, gdy wydaje się, że stało się coś naprawdę poważnego? Kathy rzuciła zeszyt, spojrzała na to, co wywołało reakcję tej strachli... strachli... Co jest grane?!
Brown ujrzała Bill'a. W całej swojej pozie, pasji z jaką ścinał drzewo, które mogło posłużyć do zagłady większości obozowiczów, wyrażał wszystko, czego nie potrafiła opisać Kathy. Groza przerodziła się w fascynację i gdyby nie jakieś krzyki, Brown zapewne patrzyłaby na ten obraz do końca jej świata. A ten świat mógł się bardzo szybko skończyć.
Kathy już chciała wybiegać na zewnątrz, już myślała, że to ją uratuje. Ale... Z drugiej strony ON tam jest. Chociaż... Może nic nie zrobi, może się wystraszy na widok zmasowanego odwrotu nastolatek i dowodzącego nimi próchna... Bzdury. Coś jednak trzeba było zrobić. Chociażby wycofać się poza zasięg sosny, a jednocześnie nie znaleźć się w zasięgu wzroku żyjącego koszmaru. Dlaczego osiągnięcie dwóch skrajnych rzeczy jest zawsze niemożliwe?
Kathy postanowiła nie ryzykować zmiażdżenia. Wycofała się jak najbliżej wejścia, a jeśli grupa będzie miała wyraźne zamiary opuszczenia świetlicy, zamierza pójść razem z nimi. W kupie siła!
 
__________________
Jak obudzić w sobie wielkość, gdy jest ona niezbędna?
RoboKol jest offline