Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2012, 23:55   #28
Charm
 
Charm's Avatar
 
Reputacja: 1 Charm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputacjęCharm ma wspaniałą reputację
Podróż przez las z samym Washingtonem była dziwna. Terlnisowi wydawało się, że dobrze wybrał. Richards jeszcze kazałby im biec całą drogę truchtem albo robić co chwilę pompki, co na pewno nie polepszyłoby zdania chłopaka o nim. Ale on... Kierownik obozu był jakiś dziwny. Już na samym początku niemal wybiegł na przód i zabronił im się zbliżać. Milczał, rozglądał się gorączkowo i nerwowo po ciemnym lesie, wypatrując czegoś.
Oczywiście. Zgubiło się dwóch uczniów, którzy byli częściowo pod jego opieką. Był za nich odpowiedzialny i musiał ich odnaleźć, za wszelką cenę. Ale to nie wystarczyło, by go usprawiedliwić w oczach Terlnisa. Według niego mężczyzna zachowywał się podejrzanie. Obserwował go ukradkiem całą drogę, nawołując co chwila to Philipa, to Cartera. O czymś wiedział? Czyżby po obozie rzeczywiście krążył jakiś znany już gwałciciel, zboczeniec, pedofil? A może morderca? Psychopata? Albo jakiś potwór rodem z horrorów? Jeśli tak, to dlaczego ich normalnie nie ostrzegł, tylko jeszcze straszył opowieściami o Billim? Jego nerwowe zachowanie było... zbyt nerwowe. Nie podobało się chłopakowi.
W końcu postój. Choć szybkie tempo, jakie nadał im kierownik obozu, byłoby normalnie dokuczliwe, to sytuacja sprawiła, że niemal nie czuł zmęczenia. Oddalił się o kilka metrów od mężczyzny i obrócił dookoła, łapiąc się lewą dłonią za głowę pod włos i przesuwając ją do samej góry. Odetchnął. Nic nie widział. Nic nie słyszał. Wyglądało na to, że są w kompletnej du...
Co to? Nagle usłyszał jakiś dziwny odgłos, raz, drugi, powtarzał się. Stanął w miejscu i odwrócił głowę na lewą stronę, nasłuchując. Wtedy zobaczył. To Sam pożerał kolejną porcję słodkości tego dnia. A właściwie nocy. Puścił oddech, który zdążył już na kilka chwil wstrzymać, i wydał z siebie cichy jęk zrezygnowania.
- Ech, Sam... Nie jedz tego teraz... - powiedział, marszcząc błagalnie brwi - A co, jeśli przyjdzie nam zwiewać przed Billim z siekierą? - zażartował, nie tracąc zmęczonego sytuacją wyrazu twarzy, i zrobił kilka kroków w kierunku grupki. Wtedy zobaczył to, na co wskazał grubasek. Dom, z którego wydobywała się zielona poświata. Zielona mgła. Niecodzienny widok. Z pewnością godzien zapisania w pamięci Terlnisa. Ten wszędzie potrafił dostrzec wyjątkowość obrazu, który widział. Jednak tutaj nie musiał się zbytnio starać. Zielone światło mówiło za siebie.
- Ten gość coś ukrywa... - odezwał się szeptem, gdy kierownik obozu opuścił ich, by poszukać zaginionych, nie wiedząc nawet, czy ktoś go słucha - Dziwnie się zachowuje.
Już nie mówiąc o tym, że na widok domu zareagował tak, jakby budynek ponownie pojawił się w lesie niechciany. Ponownie! Jakby spełnił jego najmroczniejsze podejrzenia. Coś tu było nie tak. Facet coś wiedział, coś ukrywał. Wszystko stawało się coraz bardziej podejrzane, a bójna wyobraźnia Terlnisa, wspomagana alkoholem, szumiącym lekko w głowie, tylko to podkręcała.
Nie patrząc na pozostałych, schował się za jedno z najbliższych drzew, zgasił latarkę i zaczął stamtąd obserwować Washingtona na tle tajemniczego domu. Dlaczego się schował? Nie miał pojęcia. Dlaczego zgasił latarkę? Tak samo - jakiś odruch, niezależny od niego. Poprawił szelkę plecaka na prawym ramieniu, oparł się o pień i wychylił dyskretnie głowę za drzewo.
Dziwne rzeczy się dzieją, oj dziwne. Będzie co rysować!
 

Ostatnio edytowane przez Charm : 13-09-2012 o 00:10.
Charm jest offline