Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2012, 20:59   #5
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Natalia spoglądała ze smutkiem na niebo przez nieco zakurzone szyby. Ciężkie, ołowiane chmury wiszące nad Żoliborzem przypominały jej czarne ptaszysko, które zdawało się zagarniać zazdrośnie wielkimi, rozpostartymi skrzydłami całe miasto. Takie samo ptaszysko jakie widniało w godle okupanta.

Wzdragając się na tę myśl przymknęła na chwilę oczy i w jej głowie pojawił się szybko inny obraz. Dziś był pierwszy lipca. Normalnie rozpoczęłyby się wakacje i jak w zeszłym roku wyjechaliby z Witkiem nad polskie morze.

Zatonęła na jakiś czas we wspomnieniach dopóki głos babci nie przywrócił jej do szarej rzeczywistości. Z trudem przywdziała uśmiech na twarz, obróciła się w stronę, z której dobiegało gderanie staruszki i w końcu po przejściu kilku kroków zajęła miejsce przy stole.
Nie miała za złe babuni, że martwi się o nią. Rozumiała jej strach. Nikt nie był pewien tego, że opuszczając mieszkanie jeszcze kiedykolwiek do niego powróci. Jeszcze wczoraj sama widziała jak w łapance aresztowany został Pan Marcin, sąsiad z naprzeciwka. Starszy, emerytowany nauczyciel, o głowie siwej jak gołąbek. Niewinny jak tysiące innych warszawiaków, których Niemcy zakatowali przez te wojenne lata. Jej, jak na razie, udawało się umykać rękom nazistów. Wiedziała jednak, że igranie z ogniem może być śmiertelnie niebezpieczne. Ale nie umiała inaczej. Do diabła, nie chciała inaczej! Musiała walczyć, musiała każdego dnia przypominać sobie kim była…. jest, musiała udowodnić sobie i innym, że Polska nie umarła. Bo przecież to nadzieja zawsze umiera ostatnia?

Gniew, jaki zgromadziła w sobie przez lata okupacji i lęk który odczuwała każdego dnia wychodząc na akcję były motorem napędzającym jej życie. Nagle słowa takie jak ojczyzna, wolność i niepodległość nabrały bardzo realnego znaczenia. A dzisiaj znowu miała się spotkać z Tarczą, Beniaminkiem i Doktorkiem. Tylko co stanie się z babcią kiedy nagle by jej zabrakło? Nie mogła polegać ani na Irenie ani tym bardziej na Janie…Johannie.

Owsianka, którą normalnie ze smakiem zjadała każdego ranka, nagle straciła smak. Odłożyła więc łyżkę i wstawszy od stołu podeszła do wciąż wyrażającej głośno swoje zaniepokojenie staruszki. Przytuliła się do niej jak małe dziecko i powiedziała:

- Ciiiiiiiiii. Kocham cię babciu.

Potem jakby zawstydzona okazanymi uczuciami zebrała swoje rzeczy, ogarnęła szybkim spojrzeniem mieszkanie, wzięła parasol i już zmierzała w kierunku drzwi. Wszystko przygotowała starannie jeszcze wczoraj wieczorem. Strój, nie krępujący ruchów, ale staranny, torebkę, w której schowała jedynie dokumenty uprawniające do poruszania się po ulicach, trochę drobnych monet w portmonetce i kilka osobistych drobiazgów. Nic, co mogłoby ją w jakikolwiek sposób obciążać lub powiązać ze znanymi jej ludźmi. Żadnych notesów z numerami telefonów, żadnych listów, notatek. Wszystkie potrzebne jej informacje kodowała precyzyjnie w głowie.

Po wyjściu z bramy rozejrzała się dyskretnie, a potem pewnym krokiem skierowała na przystanek tramwajowy. Mijała po drodze pochylone sylwetki ludzi, którzy spieszyli w nieznanym kierunku. Po drugiej stronie ulicy typowy patrol żandarmerii niemieckiej legitymował właśnie człowieka, który popychał ręczny wózek załadowany jakimiś gratami. Natalia miała nadzieję, że nie przewozi żadnej kontrabandy.

Na przystanku zgromadził się mały tłumek. Czekając na tramwaj planowała swoją trasę. Aby dostać się na Pragę musiała dojechać na prawy brzeg Wisły. Tak jak nauczono ja na szkoleniu musiała kilka razy zmieniać kierunek jazdy. Chciała być pewna, że nie ściągnie na głowy kolegów jakiegoś kapusia. Dlatego wyszła z domu odpowiednio wcześnie.
Przesiadała się więc z jednego tramwaju do drugiego i jak zwykle, jak maszyna czujnie rozglądała się na boki niby to przypadkiem omiatając wzrokiem najbliższe otoczenie. Przez chwilę była niemal pewna, że jej śladem podąża niski mężczyzna z ulizanymi włosami, ale na szczęście okazało się, że pojechał dalej dwójką. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na podróż do celu.

Tarcza zorganizował spotkanie w ruinach starej przepompowni. Wchodząc w progi budynku myślała o swoich towarzyszach i o tym co przygotował dla nich dowódca.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 16-09-2012 o 21:13. Powód: Literówki
Felidae jest offline