Z lasu wyszło trzech zbrojnych. Były to niewątpliwie elfy, a poznaliście to po lśniących, srebrnych zbrojach wykonanych niewątpliwie na elficką modłę. Wszyscy dzierżyli długie, zakrzywione miecze, żaden nie miał łuku.
- Czego tutaj szukacie? Co to za pobojowisko.
Dopiero teraz zauważyliście, że ostało się 3 mieczników, łucznik, dowódca i mag, nie licząc was oczywiście. Po ziemi walały się kości, trupy konnych i koni, oraz gdzie nie gdzie pełzały ręce zomie odcięte od ciała.
- Zostaliśmy zaatakowani, broniliśmy się tutaj, bo było to najlepsze miejsce - skłamał gładko dowódca. - Nie wiem kim oni byli, ale dziękuję wam wszystkim za pomoc.
- Dlaczego okradacie groby? Mało wam ziemi i waszych zmarłych byście okradali elfickie groby? Mało wam ofiar jakie złożyliśmy podczas wojen? - elf był wyraźnie rozgniewany otwarciem grobowca.
- To nie my, grób był otwarty wcześniej - ktoś powiedział.
- Milczeć! - krzyknął dowódca występując na przód, przed swych ludzi.
- Dostaliśmy rozkaz odnaleźć miecz generała Diardonisa. Nie ma go tutaj, więc odejdziemy.
- Nie tak prędko - powstrzymał was elf. - Odnajdziecie miecz i zwrócicie go nam. Czeka was sowita nagroda. - mówił spokojnie, lecz tonem nie znoszącym sprzeciwu.
P.S.
Zaglądnijcie tutaj