Ponieważ nie wiem, czy kompania dopisze (a raczej odpisze...
) i co z ewetualnym brakiem postów zrobi MG, dlatego Siggi albo poczłapie z ekipą do kopalni (chyba, że organizator ekspedycji ma inne plany), albo wywinie się gdzieś koło południa od dalszego picia i wytrzeźwiawszy spotka się z Vincentem w umówionym miejscu i czasie.
Czyli albo-albo...