Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2012, 16:49   #383
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Spokojnie zaczekał, aż Tongue się oddali. Ten czas poświęcił na wstępne wytypowanie drogi ucieczki. Bo chociaż plan sprawiał wrażenie dość ostatecznego, Luke wcale nie zamierzał pozwolić się zeżreć na tej przerdzewiałej, przerośniętej puszcze. Przynajmniej dopóki mógł przebierać nogami.

Z początku rzecz jasna musiał być dobrze widoczny, hałaśliwy i agresywny, chociaż w miarę możliwości osłonięty przynajmniej z jednej strony. Ale potem, kiedy przywabi już tyle skrzydlatych choler, żeby oczyścić Harikawie drogę, chciał zejść wgłąb okrętu. Wciągnąć je w labirynt ciasnych korytarzy, przejść i grodzi. Niech się tłoczą, przeszkadzają sobie nawzajem, obijają o stalowe ściany. Niech giną, dopóki starczy amunicji i granatów.
Może w tym czasie zdoła wyszukać sobie jakieś inne wyjście. Albo chociaż bezpieczny kąt, jakiś pancerny sracz, w którym mógłby się zabunkrować i przeczekać. W końcu na pewno się zniechęcą. A on miał jeszcze kilka zbawiennych dla cierpliwości fajeczek.

Tak naprawdę najchętniej zapaliłby od razu, ale zamiast tego raz jeszcze prześledził wzrokiem trasę, poprawił tobołek i wetknięty w portki pistolet, ułożył pod ręką granat i wreszcie uniósł karabin do twarzy.
– No to jedziemy – mruknął pod nosem, mierząc starannie w łeb najbliższego stwora.
 
Betterman jest offline