Oglądałem na starym dobrym RTL7. Podobało mi się - jak każdemu. Byliśmy dziećmi, nie mieliśmy pojęcia o innym anime niż te nieliczne, które leciały w TV i braliśmy to, co było dostępne.
Natomiast nie zmienia to faktu, że francuski dub z polskim lektorem był masakryczny. Podwójne, w dodadku słabe tłumaczenie poprzekręcało wiele rzeczy. Słaba muzyka i słabe głosy. Bezsensowna cenzura. Nie umywa się do najlepszego moim zdaniem funimation dub. Dlaczego? Przemawia za tym genialna muzyka Bruce'a Faulconera (polecam wyszukać szczególnie "Vegeta's Sacrifice Theme", "Super Buu Theme", albo "Captain Ginyu's Theme"), dobre jakościowo tłumaczenie i gra (a raczej mowa) aktorska. Istotny jest też fakt, że do grona aktorów wybrano tych z męskimi głosami, przez co wojownicy nie brzmią jak bijący się siedmiolatkowie (w oryginalnej, japońskiej wersji aktorem podkładającym głos pod Goku jest... kobieta).
To, że coś nam się podobało jako dzieciom, nie oznacza, że nie ma lepszych wersji
Jak byłem mały to podobały mi się smerfne hity a nie upieram się, że np. "Dzieci lubią smerfy" jest lepsze niż "Lemon Tree". Podobna sytuacja, bo są to dwie wersje jednej piosenki
Natomiast nie ma to większego związku z "Songo" i "Goku". Włos mi się jeży za każdym razem jak słyszę "Songo" nie dlatego, że tak się nazywał Goku w tamtej wersji, tylko dlatego, jak niesamowicie błędny to jest skrót... Tworząc skróty imion i nazwisk na tej samej zasadzie miałbyś:
Son Goku --> Songo
Kowalski Jan --> Kojan
Nowak Zdzisław --> Nozdzis
itd...
Z jakiegoś powodu nie nazywasz w ten sposób swoich znajomych, więc nie rób tak z Goku
Choć może po prostu jestem grammar nazi...