*Niech gra muzyka i piwo się leje*
Podczas, gdy kelnerki was obsługiwały, przynosząc kolejne kufle piwa dla dwóch khazadów i dodatkowe porcje jedzenia, elf jadł sobie zupę w milczeniu, a człowiek przygrywał na bębenku. W karczmie zaczynał panować coraz większy ścisk, a goście, którzy siedzieli nie daleko was, zaczęli tupać nogami w takt muzyki i nucić pod nosem. Wieczór, pomimo paskudnej pogody, zapowiadał się niezwykle ciekawie i rozrywkowo, gdy do zebranych gości dołączył „ochroniarz” kobiety w czerwieni wraz z jej służącym i skrybą.
Usiadł on koło drwali, i zaczął z nimi rozmawiać. Po chwili śmiechów i toastów, mężczyzna ów oraz jeden z drwali zaczęli się siłować na rękę. Ludzie poczęli zbierać się w około, oglądając zacięty pojedynek, który trwał przez dobre pięć minut. Początkowo żaden z nich nie mógł osiągnąć znaczącej przewagi, aż w końcu „ochroniarz” napiął wszystkie mięśnie do granic możliwości, aż mu się pokazały żyły, i przeważył szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Miejscowi zaczęli bić brawo, poklepując zwycięzce po ramieniu, kufle poszły w ruch i sala wybuchła gromkim śmiechem. Kolejni próbowali swych sił z mężczyzną lecz ten za każdym razem wychodził z potyczki obronną ręką. W końcu drwale rzucili na głos, że ten kto pokona przybysza będzie mógł pić cały wieczór na ich koszt.
***
Ten radosny nastrój został nagle przerwany krzykiem kobiety. Odwróciliście się w stronę, skąd doszedł i ujrzeliście, jak przez drzwi łączące kuchnię z barem wyszła kucharka. Ta niziutka, lekko przy kości brunetka wyglądała, jakby zobaczyła przynajmniej zjawę. Twarz jej była blada, a usta delikatnie otwierały się i zamykały próbując coś powiedzieć. Dziewoja cała się trzęsła, a jej fartuch był we krwi, tak samo jak dłonie i lewa część policzka. Wszyscy nagle poczuli, jak w karczmie robi się chłodniej. Wiatr, który dostał się do środka, zgasił kilka świec, tak że w niektórych miejscach karczmy zapanował półmrok. W sali zapanowała absolutna cisza, jakby każdy czekał na słowa dziewczyny. Cokolwiek…
Ta, trzęsąc się cała, pokazała palcem kuchnię i wtuliła się w karczmarza. Każdy spoglądał na siebie nie pewnie, jakby oczekiwał, że czycha tam jakaś bestia lub inne dziecię mroku. Widać było na ich twarzach obawę, lekki strach i zwątpienie. Kilku drwali sięgnęło w końcu po noże i niepewnie ruszyło w kierunku kuchni. Ochroniarz również tam ruszył, trzymając w jednej dłoni miecz, a w drugiej pusty kufel piwa.
Większość z was została na miejscach poza ochroniarzem i kilkoma drwalami, którzy udali się do kuchni. Gdy weszli widać było, że nerwowo rozglądają się po niej, a karczmarz zaczął krzyczeć i potrząsać kucharką:
- No mów że kobieto co się stało…?? - PPPP… pająk… dużyy – wrzasnęła kobieta łkając
Drwale zaczęli się głośno śmiać i machnęli rękoma na całe zdarzenie. Karczmarz zrugał jeszcze ostro kobietę i na kopach wypędził ją do kuchni.W karczmie zrobiło się nagle przyjemniej. Jakby wielki ciężar spadł mieszkańcom z serca. Znów rozgorzały na nowo rozmowy, dyskusje, śpiewy… Ochroniarz znów wrócił do siłowania się na rękę z kolejnym drwalem, lecz tym razem widać było, że dosć szybko osiągnął przewagę i pokonał go. Kolejne kufle pełne piwa przywędrowały na stół, a ochroniarz wraz z nowo poznanymi towarzyszami kontynuował libację.