Do Malkavian mam pewien sentyment, ale jak mam wybrać taki naj-najulubieńszy... Tzimisce wygrywają! Pierwsze wrażenia związane z wymową tej nieszczęsnej nazwy, ich Zniekształcenie i konflikt z Tremere, których takoż lubię (ale ciężko te dwa klany wsadzić do jednej drużyny)... a potem Mroczne Wieki i zabawa w przerażającego władcę pewnego zamku uważanego za nawiedzony, którego strzegą paskudne potwory i stwory z piekła rodem... o tak, Tzimisce są baaardzo klimatyczni i... cóż, po prostu ich lubię.
Ale gdyby tu byli Kapadocjanie, Tzimisce dostaliby konkurencję - wampir badający zakazane księgi w samym środku lochów strzeżonych przez zgraję chodzących trupów także nadzwyczaj mi przypadł do gustu. Ale cóż robić, gdy Kapadocjan w ankiecie nie uwzględniono?
Tremere też z początku byli dlań silną konkurencją, ale po poznaniu ich historii jakoś ich tak jakby przestałam lubić. Ich dążenie do nieśmiertelności jest takie troszeczkę... no... przesadnie daleko pociągnięte. Po prostu przedobrzyli, a po lekturze podręcznika do Mrocznych Wieków zrozumiałam irytację Tzimisce na cały klan Uzurpatorów (czy Czarodziejów, jak kto woli) i szala przechyliła się na stronę Diabłów.
Co do Wywiadu z wampirem, na który powołuje się wielu wielbicieli Toreadorów, Louis wygląda mi bardziej na Malkaviana. Zbyt obsesyjne są te jego podziwy i zadumania, żeby nie powiedzieć: wizje drążące umysł. Toreadorzy chyba nie są aż tak skupieni na cudowności świata, nie?
A niech to, znowu się rozpisałam...
__________________ Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)
Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie. |