Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2012, 03:49   #12
Pietro
 
Pietro's Avatar
 
Reputacja: 1 Pietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodzePietro jest na bardzo dobrej drodze
Henry już dawno temu nie gościł na przyjęciu, które tak bardzo odstawałoby od tego co obserwował przez praktycznie całe swoje życie. Londyn w tych dziwnych czasach był tak daleki od normalnego wyobrażenia o podobnej jemu metropolii jak to tylko możliwe. Arystokraci zbudowali jednak swój byt na upartym degenerowaniu rzeczywistości własnym światopoglądem. Błękitna krew, prawa nadane przez Boga i tym podobne bzdury sprzedawane pospólstwu w zamian za trybut w postaci ich wolności. Nawet sama plaga zdaje się być tylko egzotycznym mitem zrodzonym pośród ziem odległego orientu. Jakkolwiek absurdalne wciąż daje to jakiś punkt odniesienia, tworzy schemat zachowań, szablon zdający się być prawem ponad prawem. Za jego złamanie, naruszenie, czy niekiedy nawet tylko próbę podważenia istnieje zaś jedna jedyna kara.

Dziś wszystko blaknie w obliczu wywołania skandalu. Nieodwracalnego pogrzebania swej własnej rodziny gdzieś pod gruzami miasta. Skaza która nigdy nie przemija, bo cóż innego zapada w pamięć tak głęboko jak widok czyjegoś upadku? Uczucie nieopisanego szczęścia, że to nie nam pisany był taki los i chwila rozkoszy przychodząca wraz z uświadomieniem sobie być może i po raz pierwszy jak o dziwo szczęśliwe jest nasze życie. Przez lata zrozumiał co w istocie stanowi o potędze w tym miejscu. Teraz zaś patrzył na grupę ludzi, którzy tańczyli niczym na ostrzu noża, nie robiąc sobie nic z konsekwencji tej farsy.

Potencjalne katastrofy zdawały się ganiać po sali niczym rozbawione dzieci. Wystarczyło tylko skusić je łakociami i patrzeć jak świat niejednej osoby idzie w diabły. Jakby tego było mało podczas niemal każdej rozmowy miał wrażenie, że posiadłość Meldrumów wypełnili pracownicy portowi, rolnicy i reszta tym podobnego elementu. Ten iście żałosny spektakl uzupełniały tylko wszystkie przedziwnie powykręcane istoty, na podobieństwo usiłującej właśnie zwrócić jego uwagę.

“Perła Albionu” nadal stanowiła dla niego zagadkę. Pewnie i bardziej z uwagi na fakt, że nie miał czego tam szukać. Tego typu miejsca nie oferowały niczego, co tak naprawdę było w stanie zwrócić jego uwagę. Zresztą po co płacić za coś, co inni bardziej niż chętnie oferują za darmo. Ostatecznie hrabia nie zyskał fortuny na złych inwestycjach.

Sam pomysł wydawał się poza tym zwyczajnie idiotyczny. Nawet ona nie była tak głupia. Do tej pory ojciec mógł dawać sobą manipulować, ale postawienie go w takiej sytuacji to już zupełnie inny gatunek zuchwałości. Nie mógł też pojąć jakimi motywami miałaby się kierować. Burdel, nawet tak “wyszukany”, mogła odwiedzić nocą, kiedy przyjęcie dobiegłoby końca. Po co uciekać w trakcie? No i na co komu towarzystwo, wszak tego by tam nie brakło wnosząc po reputacji samego przybytku.

Z lekkim poirytowaniem musiał przyznać, że przeliczył się przystając na pomoc lordowi. Cała sprawa może i nie była wielkim misterium, ale na pewno wymagała znacznie większego wysiłku. Sam nie był do końca pewien, czy naprawdę warto uganiać się za puszczalską panienką z dobrego domu, by w przyszłości zyskać sobie kolejny argument w negocjacjach. Koniec końców ten był już w jego rękach. Nawet teraz mógłby wyciągnąć od Meldruma wiele. Jego goście mogli bowiem za nic mieć groźbę skandalu, jego ciało drżało jednak na samo wspomnienie tego słowa.

Westchnął cicho i zlustrował twarz panicza Meldruma. Przez moment rozmyślał o jego propozycji, ta szybko wydała mu się jednak bardziej niż absurdalna. Arystokrata prowadzony do burdelu przez szaleńca. Toż to istny kabaret. Był hrabią na miłość boską, majętnym ponad wyobrażenie wielu i o wpływach zdolnych otworzyć mu wszelkie drzwi. Wszystko to zaczynało już go nużyć. Od niechcenia spławił Thomasa ruchem ręki i wrócił wzrokiem do oglądania zamieszania wywołanego w centrum sali. Seans mógł okazać się miłą odskocznią od uganiania się za Rebeccą. Kto wie, może nawet uda mu się po wszystkim nakłonić von Mithoffa do pojawienia na jednym ze spotkań klubu.
 
Pietro jest offline