Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2012, 22:07   #7
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
There is magic within
There is magic without
Follow me and you'll learn
Just what life's all about.

* * *


Głośny, wysoki dźwięk przerwał ciszę panującą w jednym z domów na przedmieściach Honolulu. Aidan jęknął cicho, po omacku szukając budzika i wyłączył go. Przeklinając światło słoneczne wdzierające się do pokoju, przewrócił się na bok i zasłonił twarz poduszką, chcąc chociaż na kilka minut uciec z powrotem w objęcia Morfeusza. Przegrał jednak walkę ze swym wewnętrznym zegarem, który protestował przeciwko lenistwu i poganiał Kanadyjczyka do zwleczenia się z łóżka. Poza tym, Nathan chrapał jak lokomotywa i nie szło przy nim spać.

Aidan odwrócił się w jego stronę i zlustrował go dokładnie. Poprzedniej nocy, którą zaklasyfikował jako totalną porażkę, wrócili do domu oddzielnie. Policjanci, wezwani do "Mystique", z jakichś nieznanych blondynowi powodów zdecydowali się porządnie przemaglować Nathana i za nic w świecie nie chcieli go wypuścić razem z Aidanem. Nie pomogły groźby czy próby flirtu z tą, czy inną funkcjonariuszką. Nawet fakt, że Ives nie mógł prowadzić i wrócić do domu bez swojego towarzysza, został pominięty; ot, zwyczajnie kazali mu zadzwonić po taksówkę. A to, że zboczenie zawodowe Nate'a się wtrąciło i zamiast odpowiedziami odpowiadał pytaniami, wcale sprawy nie poprawiło.

Tak też Kanadyjczyk był zmuszony wrócić do domu sam, tłukąc się taksówką. Kiedy drzwi wejściowe zatrzasnęły się za nim, ruszył prosto do łazienki, by doprowadzić się jako tako do porządku. Podczas wieczornej toalety jego głowę zaprzątały wydarzenia w "Mystique" i czy miały jakiś związek ze śmiercią jednej z Przebudzonych. Odkąd dowiedział się o śmierci Arveson, nie mógł pozbyć się przeczucia, że niebawem coś huknie. Kolejne spokojne dni wcale go nie uspokajały, ba!, robił się coraz bardziej nerwowy. Nie chciał wierzyć, by śmierć Przebudzonej przeszła bez echa. Być może dlatego właśnie zgodził się na propozycję Nathana i wybrał się z nim do tego cholernie drogiego klubu. Potrzebował odskoczni od rzeczywistości.

Teraz jednak pluł sobie w brodę, żałując tej decyzji. Był świadkiem czyjejś śmierci i fakt ten wcale nie napawał go optymizmem. Nie zamierzał jednak jak na razie zbytnio nad tym rozmyślać. Musiał niebawem zwlec się z łóżka, by odbyć rutynę dnia wolnego od pracy, o czym przypomniała mu kolejna seria głośnych, irytujących dźwięków dobiegająca ze strony stolika nocnego. Nathan jedynie wymruczał coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok, kiedy Aidan wyłączył budzik po raz drugi. Nie pamiętał nawet, kiedy jego chłopak wrócił do domu, ale to, że spał w ubraniu i butach świadczyło, że bardzo późno.

Aidan przeciągnął się i wstał z łóżka, kierując się w stronę łazienki. Zegarek wskazywał 9:30, więc miał jeszcze pół godziny na rozbudzenie się i doprowadzenie do porządku. Wziął szybki prysznic, ubrał się i ruszył do kuchni, chwytając po drodze komórkę i klucze. Po porannej kawie opuścił mieszkanie, odpalił samochód i ruszył w stronę centrum.

* * *


Brunch z Kate był swego rodzaju tradycją. Przynajmniej raz w tygodniu spotykali się w małej kawiarence w centrum Honololu, dokładnie o 10:45. Zawsze zamawiali to samo: Aidan zwykłą kanapkę i mocną kawę, Kate natomiast - rogalika i latté. Innym prawdopodobnie znudziłaby się taka monotonia w spotkaniach, jednak rodzeństwo zawsze znajdowało jakiś ciekawy temat rozmowy, który pozwalał im na zabicie czasu.

- I jak podobało ci się "Mystique"? - Spytała się Kate.

- Dobrze wiesz. - Odparł Aidan, lekko zirytowany. - Mogłabyś nauczyć swoich kolegów po fachu jakichś manier. Musiałem tłuc się do domu taksówką, bo zdecydowali się zatrzymać Nathana.

- Will do. - Rzuciła krótko jego siostra, uśmiechając się.

Siedzieli chwilę w milczeniu, zapełniając się swoim jedzeniem i popijając kawę. Ciszę przerwała komórka dziewczyny, sygnalizująca nową wiadomość.

- Myślałam, że kiedy ta cała Arveson kopnęła w kalendarz, wszystko się uspokoi. - Odezwała się, wystukując szybko odpowiedź. - Ale nie, muszę siedzieć na tej pieprzonej komendzie i szukać informacji.

- Przekwalifikuj się. Zacznij pracować w terenie. - Uśmiechnął się Aidan. - Mniej papierków, więcej wrażeń.

- I miałabym zrezygnować z modnych ubrań i szpilek na rzecz munduru? - Udała, że zastanawia się nad odpowiedzią. - Nie ma mowy.

[MEDIA]http://25.media.tumblr.com/tumblr_mbxrwees8V1qetpq0o6_250.gif[/MEDIA]

Reszta wolnego czasu, jaki im pozostał, minęła na rozmowie o mało ważnych rzeczach. Wymienili się nowymi plotkami bądź nowinkami, Aidan zdał obszerną relację na temat ostatniej nocy, a Kate obiecała wkrótce spotkać się z nim i Nathanem.

Gdy już zapłacili, przytulili się na pożegnanie i ruszyli w swoje strony.

* * *


Zajechał pod ośrodek wschodnich sztuk walki Colstona około południa. Jazda samochodem była monotonna, drogę do businessu swego mentora przebywał przynajmniej raz dziennie i znał wszystkie elementy otoczenia na pamięć. Nic więc dziwnego, że uwagę skupił na huczącym radiu, nadającym odmóżdżającą papkę uchodzącą w dzisiejszych czasach za muzykę, przerywaną okazjonalnymi programami czy wieściami o ważnych wydarzeniach w kraju i za granicą.

Za takowe wydarzenia uchodziło chociażby to, co zdarzyło się poprzedniego wieczora w "Mystique". Wszystkie gazety i programy telewizyjne informowały o nowych ofiarach tego gówna, Pocałunku Kanaloa czy jak go tam zwał. Aidan nie rozumiał, jak można truć się takimi świństwami; zanieczyszczać swoje ciało i umysł. On sam do świętych nie należał, ale od takowych używek trzymał się z daleka. Były one wysoko na czarnej liście towarzyszącej jego rygorystycznemu programowi treningowemu, jak również stały w sprzeczności z jego filozofią życiową.

Ośrodek, jak zazwyczaj o tej porze, świecił pustkami. Jedynie gdzieniegdzie przewinęła się jakaś osoba, również mająca obsesję na punkcie wyciskania z siebie siódmych potów, jak Aidan. Kanadyjczyk lubił to miejsce; było ono istnym sanktuarium, chroniącym od codziennego zgiełku i pośpiechu. Jego atmosfera przypominała jeden z tych tybetańskich klasztorów, jakie widzi się w filmach. Tutaj zawsze było łatwiej się skupić i pracować dzięki aurze, którą niemalże można było wyczuć. Aidan sądził kiedyś, że jedynie zdaje mu się, że ośrodek aż huczy osobowością Colstona, jednak mylił się co do tego. Dopiero gdy nauczył się o pozostawianiu swego własnego śladu na przedmiotach bądź miejscach wiedział, dlaczego biznes Lucasa jest taki, a nie inny.

"Powinieneś coś zrobić," odezwał się jego Awatar, kopiujący ruchy jego i Colstona z precyzją, której Aidan mógł mu tylko pozazdrościć. "Użyć swych talentów. Giną niewinni ludzie, nie stój bezczynnie."

"Jestem tylko recepcjonistą," odparł Przebudzony, przechodząc płynnie w kolejną figurę. "Nie śledczym, czy jakimś innym agentem, ale nawet ja wiem, że bez jakichkolwiek poszlak nic się nie zdziała."

Przerwali rozmowę na krótką chwilę, kiedy Lucas odezwał się, by wytknąć mu błędy. Aidan momentalnie stanął pewniej na nogach i zaczął powtarzać figurę, trzymając w pamięci uwagi swego mentora. Hawajczyk rzadko kiedy prowadził rozwlekłe rozmowy, woląc bardziej skoncentrować się na pracy mięśni. Blondynowi wcale to nie przeszkadzało; potrafił docenić ciszę. Poza tym, w ośrodku, jego Awatar robił się naprawdę rozmowny.

"Znajdź więc poszlaki," odezwał się teraz. "Pomedytuj nad tym, może coś do ciebie przyjdzie."

"Mogę również zwyczajnie zasnąć," odparł kąśliwie Aidan. Czasami jego sny pełne były informacji czy wskazówek na ten, czy inny temat. Nigdy jednak nie były one jasne; zawsze pogmatwane i enigmatyczne. Musiał wszystko dopasowywać sam.

"Czegokolwiek nie zrobisz," zaczął Awatar. "I tak, prędzej czy później, będziesz częścią tej afery."

Aidan skrzywił cię lekko na ów zapewnienie; nie lubił wtrącać się w takie sprawy. Jeśli jednak historia mogła być tu jakąś wskazówką, to niebawem nie będzie miał wyboru. Jego Awatar nigdy się nie mylił.

* * *


Mieszkanie wypełnione było zapachem kadzideł, których dym wolno krążył w zamkniętym pomieszczeniu i wdzierał się w nozdrza. Aidan wziął głęboki wdech i pozwolił owym wstęgom tańczyć w jego płucach. Ubrany jedynie w biały podkoszulek i szare dresy, siedząc na podłodze, próbował wykorzystać czas do powrotu Nathana na medytację.

Szło mu, jak na razie, marnie. Ilekroć próbował oczyścić umysł ze wszelkich myśli i osiągnąć swego rodzaju wyższy stan, coś wypełzało na powierzchnię. Raz było to martwe ciało Arveson, drugi raz scena z "Mystique". Również rozmowa z Awatarem wcześniej tego dnia nie dawała mu spokoju i zaprzątała myśli.

W końcu dał sobie spokój z próbowaniem i wstał, gasząc kadzidła i otwierając okna. Następnie ruszył w stronę łazienki, by zmyć z siebie ich zapach. Nathan niedługo powinien być w domu i, biorąc pod uwagę jego niechęć do takich słodkich aromatów, lepiej było się ich pozbyć.

Niebawem Aidan stał w kuchni, szykując skromną kolację i, mimo usilnych prób, myśląc o tej całej sprawie z Pocałunkiem Kanaloa. Nie dawała mu spokoju i jeśli szybko się nie rozwiąże, pewnie zacznie spędzać mu sen z powiek. W końcu, przeklinając samego siebie, chwycił za telefon i wystukał szybką wiadomość do Kate.

"Des nouvelles du Baiser de Kanaloa? Xx."

Po czym położył telefon na blacie, nie oczekując odpowiedzi do co najmniej poranka.

Podskoczył, gdy czyjeś ręce owinęły się wokół jego brzucha i rozluźnił się, rozpoznając znajomy zapach.

- Nie słyszałem, kiedy wróciłeś. - Odezwał się, odkładając nóż i odwracając się w stronę Nathana.

Odpowiedział mu jedynie uśmiech i Nate pochylił się do przodu, w stronę Aidana. Ten natychmiast ruszył mu na spotkanie i niebawem byli już w drodze do sypialni, zapominając o kolacji i wszystkim innym. Po wczorajszym dniu obydwoje naprawdę, ale to naprawdę, potrzebowali ucieczki od stresu i bliskości. A na to mieli znany, wypróbowany sposób...
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 16-10-2012 o 00:51. Powód: Format tekstu.
Aro jest offline