Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2012, 18:58   #4
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
- Jełop – mruknęła Jagna całkiem wyraźnie przechodząc koło Gotte. Nigdy nie lubiła, tego pożal się Sigmar, kuzyna, a dziś była w wyjątkowo podłym nastroju.

Poprawiła łuk na plecach i odeszła zirytowana zarówno od niego jak i od tej przesłodzonej Angeli mizdrzącej się do chłopców, a potem opowiadającej im jak to została bogu w posługi oddana.
Pff, prędzej by pasowała na żonkę tego Millera, ale wtedy trafiła by do rodziny, a naprawdę nie wiadomo było co gorsz
e.
Czując ciągle złość na niesprawiedliwość tego świata, która kazała jej pilnować murów w dniu święta Tannenbaumówna poprawiła gęste, kasztanowe włosy i krzywo uśmiechnęła się do matuli, która nalewała właśnie kufel jakiemuś moczymordzie. Bracia z ojcem specjalnie wytoczyli kilka beczek okowity z okazji Dnia Słońca. Pewnie gdyby nie musiała stróżować i tak pomagała by Lenie, z drugiej jednak strony wójtowa szybko by przymknęła oko na harce córki. Wnuki jej się pewnie marzyły, niedoczekanie!
Jagna nie zamierzała tu sczeznąć z mężem jełopem i tymi samymi facjatami oglądanymi przez resztę żywota.
O nie! Jej pisane były wielkie czyny koniec kropka.

W sumie dobrze, że ojciec kazał do straży się zaciągnąć. Zawsze to parę przydatnych umiejętności, technik głównie. Bo parę w pięści miała zawsze, oj przekonało się o tym paru chłopków próbujących pchać łapy gdzie nie trzeba. Można było ich rozpoznać głównie po wybitych zębach.

Warta zaczynała się za pól dzwonu, w sumie miała jeszcze chwilę czasu. Za wcześnie z domu się wybrała, chyba. Niech i tak będzie.

Dziewczyna złożyła osprzętowanie bojowe w pobliżu matki, oddając je pod jej pieczę i ignorując znaczący uśmiech. Żadnych wnuków! W tym jednym była zgodna z ojcem, który piany na pysku dostawał na myśl, że ktoś mógłby do jego córeczki takie rzeczy…
Z drugiej strony nic nie szkodziło by potańczyć, hołubców po wywijać. Może nie miała na sobie najbardziej wyjściowego stroju, ale co tam! Skórzany kubrak odpowiednio opinał to co miał opinać, a czym w swej łaskawości hojnie obdarzyli ją bogowie.

Nie wahając się więcej wójtówna podeszła do Marianki Miller, kuzynki i przy okazji najbliższej przyjaciółki. Jeśli z kimś szło tu sensownie porozmawiać to może z nią. No przynajmniej szło sensownie po wyżywać się nad nieudanymi członkami rodziny (Gotte), fałszywymi świętoszkami (Angela) i wieloma innymi. A także porozmawiać o szlakach dalekich i o tym, gdzie się kiedyś będzie podróżować, a jak!
 
Nadiana jest offline