Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2012, 21:27   #9
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Eryk siedział w kącie karczmy sam, popijając piwo i przyglądają się krzątaninie ludzi zarówno wewnątrz, jak i na dworze. Gwar niesamowity panował w całej wiosce, wszyscy jak jeden mąż przykładali się do organizacji obchodów Dnia Słońca. No, prawie wszyscy- kilka osób odpoczywało, tak jak Eryk mając przed sobą ponurą perspektywę nocnej warty. Chyba tylko Arno, który zgłosił się na ochotnika, nie żałował, że w taki właśnie sposób przyjdzie mu spędzić to wyjątkowe święto. Z zeszłorocznych, obficie skropionych alkoholem, obchodów chłopak niewiele pamiętał, właściwie tylko przeczucie, że dobrze się bawił, oraz że dostał od Jagny po pysku, przez złą interpretację wysyłanych przez nią sygnałów, jak to przy każdej opowieści utrzymywał.

Bom myślał, że ona chce, a chyba nie chcioła, albo chcioła, ale gdzie indziej, to mi trzasnęła, cobym wiedzioł, ale jom się w porę nie domyślił, no i po ptokach.


Z uśmiechem wspomniał, jak tłumaczył Mariusowi i reszcie chłopaków, co zaszło, bezpośrednio po fakcie. Całe zajście, zarówno po uderzeniu, jak i przed, zapamiętał nadspodziewanie dobrze, i to bynajmniej nie przez traumę czy urazę do dziewczyny. Ich stosunki nie uległy pogorszeniu, chociaż oczywiście w drugą stronę również to nie poszło, ciągle był tak daleki od jej uwiedzenia, jak ze wsi do samego Altdorfu.

Od jakiegoś czasu przypatrywał się plotkującym w przeciwległej części sali Mariance i Jagnie. Dwie krzepkie i obrotne dziołchy, takie, jak lubił, należące do Straży Wiejskiej, na dodatek obie miały pilnować murów razem z nim. No, nie tak znowu razem- jemu trafił się za towarzysza Jost, co oznaczało, że wszystko będzie zależało on nastawienia jego kompana. Jeśli nie zacznie jakichś głupich pogaduszek, być może da się wytrzymać tę noc bez picia na służbie. Ale oczywiście trzeba być gotowym na najgorsze, więc niewielką manierkę z wódeczką będzie musiał ze sobą przeszmuglować.
Świadom, że nie może stawić się na służbę pijany, od rana wypił tylko trzy piwa, teraz kończył czwarte i powtarzał sobie w duchu, że to koniec na tę chwilę i następnego nie potrzebuje. Gdy wymęczył trunek, z niejaką melancholią w spojrzeniu wstał od stolika i odniósł kufel na szynkwas, zupełnie jakby nie mógł go po prostu zostawić na stole. Kuzynka Anna spojrzała na niego jak zwykle, z mieszaniną rozbawienia i współczucia. Ciekawe, co sobie myślała.

Wychodząc zerknął jeszcze na dziewczyny, ciągle rozmawiające i chichoczące beztrosko, jakby odcięte od przygotowań i samego święta. Może to faktycznie dobry sposób na pogodzenie się ze stratą dobrej zabawy? Zignorować wyjątkowość tego święta i zając się codziennymi sprawami. Nie rozczulać się nad pechowym trafem, który wskazał na niego palcem, tylko wykonać powierzone zadanie jak najlepiej. Tak, to był dobry pomysł. Właściwie, już zaczynał działać- Eryk nie myślał o tym, co przegapi, tylko jak uniknąć myślenia o tym. co przegapi. Dla kogoś, kto nie przywykł do wielotorowego rozumowania takie zapętlenie okazywało się nad wyraz skuteczne, a zarazem proste.

Ruszył do domu spokojnym krokiem, przygotowując w myślach krótką listę rzeczy do zabrania i zrobienia przed wyjściem na służbę. Zaraz, Marius chyba czegoś chciał. Tylko co to było...
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline