Wasze pytanie o Diardonisa zatkało elfa.
- Spodziewałem się czegoś takiego po ludziach, ale nie po dziecku ziemi. - wypowiedział spokojnie elf. Nie miał zamiaru nikogo obrazić, był tylko wyraźnie niezadowolony z waszej nieznajomości historii. Z drugiej jednak strony, dobrze wiedział, że dla krasnoludów i ludzi historia elfów była długa i nudna. Nie potrafił się jednak pogodzić z tym, że nawet jeśli była to historia elfów, to wiązała się z historią brodatego ludu, najmłodszych dzieci świata i całego świata zarazem.
- Dobrze, przypomnę wam zatem historię tego świata. Przypomnę wam, jak zjednoczone armie broniły kontynentu przed najazdami z północy. Jak bogowie zeszli na ziemię i walczyli ramię w ramię z ... - elfowi niedane było dokończyć.
Ziemia zadrżała bardzo potężnie. Wstrząs był tak silny, że niektórzy żołnierze stracili równowagę i przewrócili się. Kilka kamieni z grobowca pospadało na ziemię, zaś płyta służąca kiedyś za zamknięcie wejścia pękła na pół. Z grobowca usłyszeliście dość gardłowy język i ciężki tupot kilkunastu par nóg.
Thorgrim poznał go od razu.
- Szare krasnoludy - zaklął pod nosem.
__________________ Szczęścia w mrokach... |