Winda, winda, winda, ile można czekać na gloryfikowaną puszkę? Aleks nie przepadała za tym sposobem komunikacji, gdyby miała wybór, korzystałaby ze schodów. Nie była już jednak młoda i czasy biegania w górę i w dół dawno już dla niej minęły.
Winda! Nareszcie, spieszyła się, musiała natychmiast dopaść redaktorkę działu ekonomicznego. Potrzebowali dużego materiału o wyborach w USA. Potrzebowali go na wczoraj i potrzebowali go solidnie. Mimowolnie zaczęła myśleć o potencjalnym tytule: 1% vs 99%? Czy magiczne gacie Romneya uratują gospodarkę? Módlmy się za Obamę, bo inaczej mamy przesrane ...
No i wciąż zostawała sprawa tego wywiadu, w który Laura chciała ją wmanewrować. W telewizji, nie lubiła telewizji, choć jej nogi zawsze świetnie wyglądały na ekranie.
Coś się działo, atmofsera stała się napięta. Czy ten siwy mężczyzna stał tutaj wcześniej? Chyba się zagapiła. O nie, będzie go musiała łapać.
Co do ciężkiej cholery?
Ręce zacisnęły się na pustej przestrzeni, nie zdążyła, już miała się schylić, gdy windą wstrząsnął jakiś wybuch. Wybuchy miała w małym palcu, miny w Wietnamie i Kambodży, bombardowanie bloków mieszkalnych w Kosowie, moździerze w Iraku, eksplodujące baki podpalonych we Francji samochodów. Wybuch w szybie windy jej własnego miejsca pracy trochę ją jednak zaskoczył.
Całe życie mignęło jej przed oczami. Śmierć w windzie byłaby iście ironiczną pointą całkiem obiecującej egzystencji.
Winda zatrzymała się, u jej stóp leżał siwy mężczyzna, potrzebna była pomoc medyczna. Nacisnęła przycisk alarmowy i pochyliła się by sprawdzić, czy w ogóle jeszcze żyje.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
Ostatnio edytowane przez F.leja : 24-10-2012 o 09:19.
|