Wszystko ucichło. Światło w laboratorium odzyskało moc ukazując zawieszone w powietrzu ubrania pięciu ludzi, którzy chwilę wcześniej stali na platformie. W ułamku sekundy ubrania opadły miękko na ziemię. Profesor przyglądał się temu osłupiały z otwartymi ze zdumienia ustami. Otrząsnął się i wskoczył na platformę. Podbiegł do jednej z leżących stert ubrań i nerwowymi ruchami zaczął ją rozgrzebywać. Po chwili znalazł jakiś niewielki, kilkucentymetrowy przedmiot i uniósł go do światła. - Matt... - jęknął Profesor - Chryste, zabiłem go!
Mozolnie przedzieracie się przez mgłę otulającą wasze umysły. Uczucie, jak wtedy, kiedy próbujesz się obudzić z głębokiego snu. Kiedy doganiacie świadomość, ból staje się silniejszy. Przejmujące zimno, śpiew ptaków. Wreszcie udaje się otworzyć oczy. Jasne promienie słońca zmuszają do mrużenia, pulsowanie z tyłu czaszki wywołuje zawroty głowy.
Czekacie aż przestanie kołysać, zanim podejmujecie próbę podniesienia się z kamiennych płyt, na których leżycie. Po jakimś czasie drżąc z zimna stoicie nadzy w pochłoniętych przez las ruinach jakiejś budowli - kilka kolumn zachowanych w różnym stopniu, jednako porośnietych bluszczem; posadzka z dużych, nieregularnych, kamiennych płyt; wokół i wewnątrz las. Coś się nie zgadza. Próbujecie zebrać myśli, stopniowo dociera do was nieubłagany fakt: jest was czworo.
Muzyka: Two Steps from Hell - False King - YouTube