Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2012, 12:13   #3
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Świadomość powróciła z uczuciem nagłego spadania. Członki ciała drgnęły, odruchowo broniąc się przed upadkiem, który… nie nastąpił. Z ciemności niemrawo wyłonił się umysł. Otumaniony, bezwładny w bezsilności. W niemożności ogarnięcia czasu i przestrzeni. Świadomy jedynie tego, że istnieje. Że przeznaczony jest do kierowania ciałem, którego nie czuje i nie umie rozpoznać. Potem nadciągnęła panika i przemożne pragnienie zrozumienia rozrywające i drące w zapamiętaniu ciasny kokon, w którym tkwiło. Niespodziewanie rozbłysło światło wraz z uderzeniem bólu.

Powieki uchyliły się na moment, by natychmiast zacisnąć się w obronie przed wirującymi w szalonym tańcu obrazami i napływającą falą mdłości. Płuca wypełnił haust otrzeźwiającego zimnego powietrza. Dreszcz chłodu przebiegł skostniałe ciało. Migotanie światła przez zamknięte powieki. Dotyk zimnego kamienia. Chłodny podmuch na plecach. I śpiew, piękny, choć wywołujący pulsujący ból w głowie. Jeszcze kilka histerycznych oddechów i pierwsza próba poruszenia się dała wreszcie jakiś efekt.

Uchyliła powieki. Tym razem ostrożniej. Mrużąc oczy spojrzała przed siebie. Szara kamienna płyta, trawy bujające ponad nią i buchający życiem bezmiar zieleni biorącej w posiadanie ruiny kamiennych budowli. Co to jest?! Ból głowy nie pomagał w myśleniu. Przejmujące zimno również. Powinna zacząć się ruszać. Nie pozwolić ciału na poddanie się odrętwieniu. Podciągnęła łokcie pod siebie i spróbowała dźwignąć się w górę. Las rozciągnął się i skurczył nagle, jak gdyby był gumową bańką, w której zamknięto ją przez przypadek. Opuściła głowę i oparła czoło o zimną posadzkę. Na chwilę, żeby falowanie trochę ustało. Potem spróbowała jeszcze raz.

O mój Boże! Wśród ruin i zielska porastającego kamienną posadzkę leżała nie tylko ona. Jeszcze dwa ciała w dziwacznych i niepokojąco nieruchomych pozycjach. Mężczyźni. Żyli?! Miała nadzieję. Trzeci oparty na rękach siedział już i przypatrywał się jej nieco błędnym wzrokiem.

- Cześć Kevin! – wycharczała słabym głosem zdziwiona, że rozpoznaje bez większych problemów golasa wśród dzikiej przyrody, której jakoś skojarzyć nie mogła. – Czego się tak gapisz?
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline