Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2012, 15:49   #5
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
- Całe szczęście - odetchnęła. - Trzeba ich ocucić, bo się wychłodzą na śmierć.
- A my nie? - spytał retorycznie. Przyklęknął przy Rondonie i złapał go za przegub. - Serce bije i to całkiem nieźle. Mam nadzieję że wystarczy go poklepać po gębie.
Udał, że spluwa w dłonie i zaciera ręce, jakby się zabierał co najmniej do rąbania drewna.
- Zwariowałeś?! - Wielkie błękitne oczy dziewczyny mogły sugerować, że skłonna jest uwierzyć jego przymiarkom. - Delikatnie... - Spojrzała z przestrachem, acz uważnie w oczy Kevina. - Wariat - skwitowała prychając, jak kotka.
- Usiłuję się rozgrzać - stwierdził. - Chciałabyś, żeby cię dotykał kawałek lodu?
Poklepał Rondona po policzku.
- Dalej, stary. Wstawaj - powiedział. - Nie wolno się lenić! Pobudka!

Fakt, to był niezły sposób. Sama też zaczęła poklepywać swojego ‘podopiecznego’ po twarzy, ale jakoś bez spodziewanego efektu.
- Ari! No nie wygłupiaj się. Otwórz oczy, proszę. - Potrząsnęła ramieniem młodego człowieka. - Zimny jak trup. - Wzdrygnęła się.
- Może ich zabierzemy z tego zimna? - spytał.
- Przydałby się jakiś ogień - westchnęła. - Może w tych zaroślach będzie trochę suchych liści. To by chociaż pozwoliło odizolować ciało od chłodu ziemi. Przeciągnijmy ich tam.

Z niejakim trudem podciągnęła nieświadomego tych zabiegów Arivalda do pozycji siedzącej i wsuwając ręce pod jego pachy ujęła obydwiema dłońmi jego przyciśnięte teraz do piersi przedramię. Powlokła go za sobą. Jakoś poszło, chociaż łatwo nie było. Wysiłek fizyczny pomógł jej choć trochę rozruszać członki. Kevin radził sobie znacznie lepiej. Ale fakt, nie był szczupłą blondynką, jak ona. Ciężko dysząc ułożyła Ariego na warstwie opadłych, zeschniętych liści, wracając do prób ocucenia przyjaciela.


- Obudź się, leniu jeden - mruknął Kevin pod adresem Rondona. - Żebyś był chociaż powabną dzierlatką...
Po chwili Rondon wylądował na kępie paproci, niedaleko Ariego.
- Niech mnie... - Kevin nagle zerwał się na równe nogi. - A gdzie jest Matt?
Rozcierająca właśnie ramiona Arivalda Shane uniosła gwałtownie głowę...
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)

Ostatnio edytowane przez Lilith : 29-10-2012 o 10:19.
Lilith jest offline