Jinn w zasadzie nie wyróżniał się na tle pozostałych, niebieskoskóry dobrze zbudowany osobnik raczej pasował do krowy i jaskiniowca. Całości dopełniał złoty łańcuch na szyj i szerokie spodnie. Na wygolonej głowie ostał mu się tylko pojedynczy warkocz sięgających pasa.
Jinn popatrzył na jedyna łódkę i na odległy brzeg. Nie było sensu wszczynać sporów o łódkę. Spokojnie usiadł w cieniu domu i wydobył z kieszeni małą lampę. Chuchnął na jej srebrzystą ściankę i przetarł przedramieniem. - Chciałbym znaleźć miejsce do treningów, które spodoba się mistrzowi - mruknął. Postronny obserwator mógłby połączyć jego miejsce pochodzenia z opowieściami lampach. I gdyby to zrobił z pewnością domyślał by się co teraz się stanie... i zawiódł by se okrutnie. Nie stało się bowiem absolutnie nic. Jinn z westchnięciem schował lampę i z torby wyciągnął... kanapkę.
W pewnym momencie przestał rzuć i zamarł wpatrując się w na wprost. Po jakiś dziesięciu minutach zamrugał, popatrzył na kanapkę i po namyśle schował ją do kieszeni. Wstał, otrzepał spodnie i ruszył do domu mistrza.
Zapukał i po chwili wszedł. - Przepraszam mistrzu, że przeszkadzam, ale znalazłem trzy miejsca. Pierwsze to wyspa o średnicy około 20km z górami i lasami dość gęsto porośnięta i jest całkowicie opuszczona. Druga nieco większa długa na 40km i szeroka na 15km podobnie lasy i góry i jest tam kilka domów prywatnych. Trzecia zaś jest o wiele większa o średnicy około 50 km, mniej lasów za to dużo zieleni i otwartej przestrzeni, trochę gór również, znajdują się na niej 3 niewielkie wioski. |