Tharo'Khan zakończył dumanie i, niezwykłą powściągliwością ruchów, wyciągnął komórkę. Szarpnął w powietrzu zmuszając siłę bezwładności by rozsunęła aparat. Wystukał numer. Nie używał pamięci komórki. Nigdy. Wszystko, zawsze miał w głowie.
- Tharo'khan Juurin, cześć Tess. Połączysz mnie z ojciem?
- Cześć Juu. A bardzo ci się spieszy? Pan Juugo pisze sprawozdanie z ostatniej akcji i prosił by mu nie przeszkadzać, ale dla Ciebie chyba zrobi wyjątek. Poczekaj sekundę.
- Jasne.
Po kilku chwilach w słuchawce zabrzmiał głos
- Cześć synu. I jak? Nie odzywałeś się od dwóch dni. Coś się stało?
- Byliśmy testowani. Załapałem się do grupki którą Genialny Żółw będzie szkolił.
- Brawo! Moja krew!
- Dzięki tato. Potrzebuję pomocy.
- Śmiało.
- Jestem na wyspie Auqui i mam znaleźć większą. W pobliżu mamy Massapalid, trzy Bucas Grande i Siargao. Mógłbyś poprosić Dantego aby znalazł mi infomacje na temat fauny, flory i zamieszkania tych wysp?
- Jasne. Zadzwonię za kwadrans. Jeszcze raz gratulacje.
- Po dwakroć dzięki, tato.
Juurin złożył telefon i stanął na szerokich nogach, z dłońmi skrzyżowanymi na krzyżu i czekał patrząc w morze. Po dwunastu minutach odebrał telefon.
- Genialny Żółwiu. - podszedł do mistrza i zdał pełen raport (tak, to dobre słowo) na temat pobliskich wysp i możliwości. |