Abraham niewiele wiedział o masonach. Dla niego było to po prostu enigmatyczne zgrupowanie, jakich wiele w tym mieście. Kiedy zatrzymali się pod gmachem, Abe oddalił się kawałek i przechdzając, podziwiał budynek, jednocześnie szepcząc coś do siebie. Taka cicha mantra pozwalała się lepiej skupić, choć z perspektywy obserwatora musiało to wyglądać osobliwie.
Tak naprawdę jednak, alchemik jednym uchem przysłuchiwał się rozmowe Bishopa. Wynikało z niej, że dawny kompan również niewiele wie. Po prostu jako typowy służbista przyszedł tutaj, bo mu kazano. Jak dyskusja dobiegła końca, de la Roche skierował się z powrotem do grupy. - Przy takiej obstawie trudno będzie się tam zakraść - rzucił pod nosem - Ale nie niemożliwe. Bishop, ty tu jesteś specjalistą od zwiadów. Masz jakieś pomysły? |