Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2012, 11:54   #84
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
KILKA DNI PO BALU

Jaheira i Aerie siedziały w gospodzie u Jana, a raczej nieco pod gospodą w znanym już, podziemnym miejscu narad. Na stoliku stały dwa cynowe kubki napełnione lekkim winem, opróżniona do połowy butelka oraz sporo papierów. Przy czym półelfka zdawała się mieć nieco kwaśną minę, zaś avariel raczej, no cóż, jak tam zwykle ona, na jej twarzy widniał obraz niepewności, ciekawości sprawiający, że cała jej śliczna buzia nieco przypominała oblicze dziecka, które chce dowiadywać się coraz to nowych rzeczy.
- I co, i co powiedziała ci Wysoka Lady? – pytała niecierpliwie swoją zdecydowanie doroślejszą towarzyszkę.


Jaheira sięgnęła najpierw po wino. Widać było, że miele wewnątrz myśli jakieś chwile, czy stosunkowo niemiłe spotkania.
- Nie widziałam jej wcześniej takiej złej - przyznała.
- A sam eliksir?
- No cóż, to było najciekawsze. Alustriel nie chciała wyjawić szczegółów, ale zrozumiałam tyle, że ów eliksir wyzwalał oraz zdecydowanie powiększał jej możliwości. Mikstura prawdziwej miłości, tyle, ze do samego siebie. Jakby istny wspaniały dar bogów, który odkrywał charakter postaci oraz przemieniał ją właśnie zgodnie z nim.
- Aha, to dlatego diGrizz przemieniła się w ta ohydną stworę
– domyśliła się avariel.
- Taaaa – mruknęła Jaheira – pomyśl, co by było, gdyby dostało się to w ręce Manshoona lub tego zaprzańca Chembryla. Jeśli nawet taką sprytna, ale właściwie słabą kobietkę jak diGrizz zmieniło w coś naprawdę potężnego, to co by to było, gdyby spróbował to ktoś z przywódców Zentharim.
- Stałby się naprawdę niezwykle potężny.
- Owszem, dlatego Wysoka Lady chociaż wkurzona, że nie udało się tego odzyskać, to jednak wspomniała, iż przynajmniej tyle dobrze użył tego ktoś tak bardzo słaby.
- Ale nawet ona zrobiła straszne zamieszanie.
- Tak, ale sama widziałaś, płonął pałac, goście uciekali, a wśród nich szalejąca skrzydlata stwora.
- No, pałac podpaliła Flamia i jej ludzie – przypomniała avariel. – Właściwie trudno ich winić po czyms takim.
- Tak, dlatego tez Wysoka Lady, po tym, jak przybyła na te balety, po tym, jak rozprawiła się z przepoczwarzoną diGrizz to dala Flamii wolna rękę. Aha, wiesz, ze Marcus von Klatz się do nich przyłączył?
- Marcus, ten mnich? Nie słyszałam o tym. Przypuszczałam, ze siedzi w klasztorze obijając rękami ściany oraz podobne.
- Tak, ten walczący mnich. Widać uznał, że najemnicze życie bardziej mu odpowiada, niżeli klasztory.
- Nie dziwię mu się, wolę wędrówki nawet nie mając skrzydeł, niżeli zamknięcie …
- Widać także on wolał, zresztą poza lady Yllatris wszyscy, którzy zaczęli śledztwo w tej sprawie, albo zginęli, albo się rozeszli.
- Tak, Igan ruszył gdzieś na południe. Podobno odkrył ślady tajemniczego gościa w pałacu i ruszył w przeciwna stronę. Tak na wszelki wypadek.
- No cóż, Igan zawsze starał się dbać o swoja skórę, co trudno uznać mu za jakąś specjalna słabość.
- Masz racjÄ™
– oceniła wzdychając, Jaheira. – Hm, może pójdę do fryzjera – nagle zastanowiła się.


Elfka uśmiechnęła się.
- Oraz idź do Yllatris. Popytaj ją szczegółowo o to i owo, jakby nie było, jest kapłanką wielkiej Sune. Teraz, po ślubie swojej przyjaciółki, ma na pewno więcej czasu.
- Nie jestem pewna
– mruknęła półelfka – podobno Morley się zadomowił w jej okolicach. Nigdy nie przypuszczałam, ze zaweźmie się na jakąś dziewczynę, tymczasem …
- Czy ona go polubiła?
- Nie wiem, lecz mam nadziejÄ™
– przerwała – że im się uda. Zobaczymy. Morley Dotes to prawdziwy lowelas, zaś Yllatris służy bogini miłości.
- Czyli sprawa zakończona?
- Tak, dopóki ponownie nie przyjdzie jakieś nagłe polecenie od Harfiarzy
– powiedziała cichym głosem – Jednak obecnie, wykorzystajmy wspaniałe chwile błogiego odpoczynku.


KONIEC
 
Kelly jest offline