- Kurwa - warknął długowłosy, gdy bitewny szał zaczął go opuszczać. Bok niesamowicie go bolał jakby ktoś wbijał mu tam nóż... i jeszcze raz i jeszcze raz. Zacisnął zęby, położył jedną dłoń na ranie, starając się prowizorycznie zatamować krwawienie i jakoś się trzymał. Nie pierwszy raz w życiu był ranny.
Tyle że zazwyczaj obok niego byli kumple z klanu gotowi mu pomóc. Ba! Gotowi za niego umrzeć!
Teraz był zdany tylko na siebie. No, i po części na Kolesia, który kierował motorem. - Pojebało cię? - Ryknął na Kolesia, widząc, że ten skręca do lasu.
W lesie zaraz się rozwalą, szczególnie jadąc po bezdrożach, między drzewami. Tylko idioci próbowali jechać motorem przez las.
Druga sprawa - viking dojrzał, że zombiaka próbowała załatwić dwójka łowców - i najwyraźniej słabo im to szło. Mogliby ich rozjechać i zabrać ich broń! - Zawracaj tego pieprzonego konia, trzeba stratować paru sukinsynów! - Ponaglił go. Oddanie wodzy... tfu, kierownicy motocykla temu psycholowi chyba było złym pomysłem. |