Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2012, 00:53   #3
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Mardock wzniósł do góry pięść, w której ściskał swój mono-nóż i, z werwą, powtórzył słowa przysięgi tak jak czynił to już setki razy. Nie była ona do końca szczera. Raczej wyuczona, ale w jego wieku nie można było mieć mu tego za złe, że ciężko u niego wywołać większe emocje. Długie włosy, część brody zapleciona w dwa warkocze, wzrost i muskulatura upodobniały go do rekrutów z dzikich światów. Brakło mu trochę do duchownego, ale nie dużo. Po przysiędze włożył nóż do pochwy na pasie. Gdy kapelan rozdawał pomniejsze relikwie spokojnie poczekał na swoją kolej. Dziesięć lat temu by nie mógł się doczekać, ale dekada ciągłej walki ukróca temperament i uczy cierpliwości. Dwie eliminują wszelki nieprofesjonalizm, a Mardock walczył jeszcze pół dłużej. Wziął dwa i kiwnął misjonarzowi głową w podziękowaniu.


- Nie było cię na modlitwie. - w stwierdzeniu zabrzmiało pytanie
- Sama się pomodlę. Jeszcze nie skończyłam sprawdzać mojego sprzętu.
- Yeva, robisz to trzeci raz, mogłaś tym razem odpuścić i poświęcić więcej czasu Imperatorowi.
- Nie zaczynaj, Mardock z taką gadką.
Redd tylko kiwnął głową.
- Denerwuję się... - wyznała dwudziestolatka, pierwszy raz odwracając się od pryczy, na której rozłożyła na części cały swój ekwipunek.
- Strach jest naturalny. Za pierwszym razem też się bałem.
- Ale to nie jest moja pierwsza akcja.
- Dwa miesiące temu, pod Gring, ledwo usłyszałaś strzały, to się nie liczy. Teraz to poważne działania i będziesz świadkiem wielu śmierci.
- Nie idzie ci pocieszanie mnie. - rzuciła ponuro
- Bo nie pocieszam. Mówię jak będzie. Hałas tak, że nawet w hełmie będziesz ledwo słyszeć komunikaty. Wszędzie wokół trupy, błoto czerwone od krwi naszych towarzyszy, pancerze ochlapane ich wnętrznościami i mózgami. Ty będziesz najbliżej śmierci, bo będą umierać ci na rękach, gdy będziesz próbowała ich ratować. Ja ruszam w bój, posyłam granaty, strzelam i sieczę. Gdy ktoś obok mnie pada nawet nie patrzę. Śmierć albo ja zadaję, albo jest ona koło mnie. Jednak twoim zadaniem jest się wycofać, uklęknąć i walczyć z tą śmiercią którą ja zostawiam za sobą. Ja raz stanę z nią twarzą w twarz. Ty zobaczysz ją setki, lub tysiące razy jej odbicie w oczach gwardzistów których będziesz próbowała ratować. To ja jestem z przodu, gdy ty chowasz się za moimi plecami, ale wcale nie masz łatwiejszej roli niż ja.
- Mówisz o tym jak byś się nie lękał tego jednego spotkania.
- Wiele razy powtarzałaś tę kwestię. Ja się NIE boję śmierci. Wyczekuję jej, bo wtedy stanę u boku Imperatora. Nie rozumiesz tego jeszcze, tak jak ja nie rozumiałem, ale zrozumiesz, tak jak ja zrozumiałem i poczujesz ulgę i nie straszna stanie się każda bitwa, choćbyś wiedziała, że z niewielkim oddziałem, masz zatrzymać pochód berserkerów Khorne’a, staniesz im na drodze i sama ruszysz do kontr szarży uzbrojona w nóż w dłoni, wiarę w sercu i Jego przenaświętsze imię na ustach i wtedy, nawet ginąc, wciąż będziesz zwycięska.
Yeva przywarła do wielkiej piersi Redda, a on odwzajemnił uścisk.
- Mardock. Boję się. Nie chcę umierać.
- Głupia... czego dziś oni uczą medyków? Jesteś z tyłu. Nikt od ciebie nie wymaga stania w pierwszym szeregu póki my jesteśmy. Póki ja jestem. Nie dam ci zginąć. Medyk jest zbyt ważny w oddziale. Taka jest moja rola. Taką rolę powierzyła mi twoja matka.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 11-11-2012 o 13:13.
Arvelus jest offline