Blacker siedział oparty wygodnie na krześle. Słyszał, jak przedstawiają się inni, ale niewiele go to obchodziło. Mimo, że to już rok wciąż pamiętał padające w strudze krwi na ziemię ciało, jego predśmiertne drgania. Nie uznał za celowe odpowiadać. Jakoś nie miał ochoty na rozmowy z rówieśnikami. Nie to interesowało. Wciąż jednak nie rozumiał, o jakiej szkole bojowej mu powiedziano. Co to u licha jest? Inny obóz poprawczy? Rozejrzał się jednak po innych. Nie wyglądali mu na takich, których wywożono by do domów opieki. To były raczej przykłady szczęścia, rozpaczające z powodu nie spakowanych zabawek. Szczerze im zazdrościł, ale cóż - każdy ma to, co ma, a on był zbyt mały, żeby to zmienić.
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |