Ostatnio reżyserzy wręcz bombardują nas filmami, zaczynałam już odnosić wrażenie że liczy się ilość a nie jakość. Ale w końcu miałam okazję obejrzeć film Lucky Number Slevin - pierwsze co mnie przyciągnęło to obsada: Josh Hartnett, Lucy Liu, Morgan Freeman (I), Ben Kingsley i przede wszystkim Bruce Willis. Wiedziałam, że skoro Willis zgodził się zagrać w filmie to musi on być dobry. I nie zawiodłam się.
[center:0dc189e70d]
[/center:0dc189e70d]
Film zaczął się zabawnie, główny bohater (Josh Hartnet) wydawał się mieć niezwykłego pecha - wszystko szło nie tak jak miało. Ot, taki zabawny nieudacznik. Brzmi znajomo? Na pewno, taki motyw przewodni pojawił się już w niejednym filmie. Nie będę mówić co dokładnie mu się przytrafiało, bo oczywiście popsuło by to przyjemność z oglądania filmu.
[center:0dc189e70d]
[/center:0dc189e70d]
Ale nie wszystko okazuje się być takie okropne i beznadziejne, i nie wszystko okazuje się być takim na jakie wygląda. Zwroty akcji są zaskakujące, tak samo jak zakończenie. Pewnie część z was która widziała film powie, że takie zakończenie dałoby się przewidzieć. Cóż, ja bym w życiu tego nie przewidziała
Jeśli lubicie zakręcone filmy, z dobrą obsadą, świetną grą aktorską i dobrze przemyślanym scenariuszem - polecam Lucky Number Slevin.
[center:0dc189e70d]
[/center:0dc189e70d]